‘Tak, kocham cię. Bardziej niż wczoraj i mniej niż jutro’
Człowiek kocha albo nie kocha, i żadna siła na świecie nie ma na to wpływu. Możemy udawać, że nie kochamy. Możemy przywyknąć do drugiej osoby. Możemy przeżyć całe życie w przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu, założyć rodzinę, kochać się każdej nocy i każdej nocy mieć orgazm, a mimo to czuć wokół żałosną pustkę, wiedzieć, że czegoś ważnego brakuje.
Dziewczyna obudziła się wtulona w swojego chłopaka. Słońce próbowało przebić się przez szybę. Zapowiadał się naprawdę upalny dzień. Mia niespokojnie pokręciła się czym obudziła Harrego.
- Masz zamiar uciec? – zapytał uśmiechając się.
- Nie, chciałam zrobić ci śniadanie – wytłumaczyła się.
- To ja powinienem przynosić ci śniadanie do łóżka – wyszczerzył się i wciągnął ją z powrotem do ciepłej pościeli.
Usiadł na nią okrakiem tak, że nie mogła się uwolnić i wpił się w jej usta.
- Ale Harry... – próbowała protestować, ale kiedy poczuła jego usta na swoich zrezygnowała.
Po chwili Loczek wychodził z pokoju.
- Ty tutaj leż, a ja zaraz przygotuję coś pysznego.
Zszedł na dół.
- Co tam, chłopaki? – krzyknął do nich wesoło, kiedy zobaczył ich na kanapie grających w gry.
Olivia siedziała obok Liama i piłowała paznokcie.
- Czekaliśmy aż wstaniesz i zrobisz śniadanie – powiedział zapatrzony w ekran Niall.
Lou, który akurat nie grał, podążył za nim do kuchni.
- A gdzie księżniczka? – zapytał wskakując na blat.
- Na górze.
- A wcale nie, bo jestem tutaj – krzyknęła Mia w mgnieniu oka pojawiając się obok Starszaka.
- Mówiłem, że masz zostać na górze – Harry udał minę obrażenia.
Brunetka podeszła do niego i subtelnie złapała go za tyłek.
- Ej! Co to było? Myślałem, że tylko ja mogę dotykać ten tyłek – oburzył się Louis.
Loczek podszedł do niego i nadstawił swoje siedzenie, tak, że chłopak mógł go pomacać.
- Wy nie jesteście normalni – skomentowała dziewczyna i pobiegła do salonu.
OCZAMI NIALLA
- Li... Pająk ! Tam, w łazience - wrzeszczała Olivia na cały pokój.
Aż, mnie uszy zabolały. A przecież jestem przyzwyczajony do krzyków Louisa. Poczułem do niej usprawiedliwioną niechęć. Jedynym moim argumentem do tej niechęci, było to, jak bardzo chciała być w centrum uwagi przy Liamie. Taka słodka, przesłodzona wręcz idiotka. Jak mogłem myśleć, że ją kocham. Całe szczęście ten koszmar się skończył.
- Co? - zareagował trochę nieprzytomnie chłopak, odrywając się od gry - Jaki pająk ?
Olivia tylko przewróciła swoimi wielkimi oczami i szarpnęła Liama za koszulę, który momentalnie pobiegł do toalety sprawdzić co się dzieje. Wrócił po kilku chwilach z marnym skutkiem poszukiwań.
- Tam nie ma żadnego pająka – stwierdził.
- Ale on tam naprawdę był! – krzyknęła i prawie się rozpłakała.
Mia podeszla do mnie i subtelnie szepnęła na ucho.
- Jak ją zabiję dzisiaj, to pomożesz mi schować ciało.
- Popieram – skomentowałem.
Wszyscy ruszyliśmy do kuchni skąd dochodziły piękne zapachy. Oczywiście pobiegłem pierwszy, żeby dostać największą porcję jajecznicy.
- Dzisiaj wielki dzień – powiedział Zayn – Nasz pierwszy występ na żywo.
- No tak, prawie zapomniałem – zażartował Louis.
- Musicie się niedługo zbierać, prawda? – zapytała Mia patrząc na zegar stojący na lodówce.
- Tak, o 11 zaczyna się próba – odpowiedziałem jej.
- To macie pół godziny – wzruszyła ramionami.
- Co?! – krzyknęło całe One Direction.
OCZAMI MII
Harry stał przed otwartą szafą próbując wybrać odpowiedni strój. Co chwilę coś odrzucał.
- Jedziesz tam na podryw? – zapytałam i objęłam go od tyłu kladąc ręce na jego klatce piersiowej.
- Muszę jakoś wyglądać – wytłumaczył się.
Obejrzałam go od góry do dołu. A był w samych bokserkach, obciskających się na pośladkach.
- Myślę, że „jakoś” wyglądasz w tym co masz na sobie – powiedziałam zadziornie.
Odwrócił się w moją stronę.
- Nie prowokuj, bo mam mało czasu – pogroził mi palcem i wrócił do swojej czynności.
Znów miałam świetny humor, a na dodatek lubiłam prowokować. Klepnęłam swojego chłopaka w jędrne pośladki, na co gwałtownie się odwrócił, pchnąl mnie na łóżko i zaczął całować.
- Harry, wyjeżdżamy! – wrzasnął Louis z korytarza.
Zgramolił się ze mnie, wsparłam się na łokcie.
- Dokończymy wieczorem – obiecał.
Posłałam mu promienny uśmiech.
- Ale będziesz wieczorem w studiu, prawda? – zapytał zakładając na siebie brązowe spodnie.
- No jasne, nie mogłabym tego przegapić.
***
Minęło kilka godzin, a Mia zdążyła jedynie pokręcić się po domu, pounikać Olivi, która nadal się tu szwędała. Położyła się na trochę i zasnęła. Obudziła się zaspana i spojrzała na zegarek. Musiała się już zbierać, jeśli chciała zdążyć na rozpoczęcie programu. Jedyne czego nie mogła przeboleć to to, że musiała jechać tam z Olivią. Poszła do swojego pokoju przebrać się. Zobaczyła pudełko leżące na jej łóżku. Zmarszczyła brwi. Podeszła do pudełka i lekko je uchyliła.
- A to co? – zapytała samą siebie.
A obok niej leżała karteczka:
„Kupiłem ją specjalnie na ten wieczór. Mam nadzieję, że ci się podoba. Byłoby miło, gdybyś miała ją na sobie.
Zawsze i na zawsze Twój Harry xx”
- O nie, nie ma mowy. Nie założę jej. To zupełnie nie mój styl – mówiła do siebie.
Odłożyła sukienkę z powrotem do pudełka i otworzyła szafę.
Założyła dżinsy z dziurami, czarny t-shirt i na to zieloną koszulę w duze kraty. Na nogi założyła swoje ulubione conversy. Zakręciła włosy i zrobiła lekki makijaż. Dochodziła godzina, na która umówiła się z dziewczyną Liama, więc zeszła na dół. Olivia już tam czekała, Mia spojrzała na jej strój: Sukienka Olivi
a później na swój. Nie mogła wyglądać gorzej od niej. Wróciła do swojego pokoju i postanowiła założyć sukienkę kupioną przez chłopaka.
- Mia, streszczaj się! – krzyczała dziewczyna z dołu.
- Już jestem! – zameldowała się.
Olivia objechała ją wzrokiem.
- Ładna sukienka – stwierdziła na końcu.
- Dzięki, twoja też – odpowiedziała Mia.
Uśmiechnęły się do siebie i ruszyły w drogę.
OCZAMI MII
- Ale jestem mega podekscytowana – powiedziałam niby do siebie, ale blondynka odebrała to jakby to było do niej.
- Bez przesady – stwierdziła.
Zostałyśmy zaprowadzone na nasze miejsca na widowni, więc usiadłyśmy i czekałyśmy na rozpoczęcie show. Nagle bardzo mocno zachciało mi się pójść za potrzebą. Wstałam i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.
- Gdzie idziesz? – zapytała Olivia.
- Do toalety, zaraz wracam – powiedziałam i poszłam.
Kiedy tylko znalazłam się w łazience ulżyło mi. W pomieszczeniu nie było nikogo. Podeszłam do umywalki i zaczęłam myć ręce, kiedy poszułam czyjeś dłonie na swoich biodrach. Gwałtownie się odwróciłam.
- Spokojnie – powiedział Harry i pocałował mnie.
- Wystraszyłeś mnie – oburzyłam się.
- Wybacz nie chciałem – udał minę zbitego psa.
- Nic się nie stało. Dlaczego nie jesteś tam? – zapytałam.
- Musiałem do łazienki i wtedy zobaczyłem ciebie. Założyłaś sukienkę.
- Jak widać – powiedziałam.
- Wyglądasz pięknie – podsumował.
- Przestań, bo się zaczerwienię – odepchnęłam go lekko.
Opuściliśmy pomieszczenie i każdy z nas udał się w swoją stronę.
Show się zaczęło i oglądnęłam już kilka występów, wreszcie nadszedl czas na ONE DIRECTION!!
Byłam pierwszą, która wstała i zaczęła krzyczeć. Niektóre dziewczyny mi zawtórowały.
Występ wyszedł im niesamowicie. Przez cały występ uśmiech nie schodził mi z twarzy, nawet po nim śmiałam się do upadłego. W pewnym momencie Olivia złapała mnie za ręke i pociagnęła za sobą.
- Hej! Gdzie mnie ciągniesz?
Nie odpowiedziała. Nie prostestowałam więcej. Pewnie chce mnie teraz zabić, bo przez całą piosenkę wpatrywałam się w Liama, czasem zerkając tylko na Harrego.
Jeśli to miały być ostatnie chwile mojego życia, to chciałam o tym wiedzieć. Zatrzymałam się, a że blondynka nadal trzymała moją dłoń również się zatrzymała.
- Jeśli chcesz mnie zabić, to mi to powiedz.
- Co? Przestań świrować i chodź – powiedziała i ruszyła w dalszą drogę.
Przynajmniej wiem, że nie chce mojej śmierci. Poszłam za nią, po kilku chwilach znalazłyśmy się w garderobie chłopaków.
- Nie mogłaś jak człowiek powiedzieć, gdzie idziemy? – zbulwersowałam się.
Machnęła na mnie ręką i poszła do Liama.
- Olała mnie, no normalnie mnie olała – powiedziałam.
- Rozmawiasz sama ze sobą? – zapytał Loczek stojąc za mną – Czy ty zawsze musisz mnie tak straszyć?
- Coś ty taka strachliwa?
***
Czekaliśmy na ogłoszenie wyników. Chłopcy byli na scenie, a ja i Olivia trzymałyśmy kciuki za kulisami. Ręce trzęsły mi się, jakbym była po imprezie, a serce łomotało jakby chciało wyskoczyć z mojej klatki piersiowej.
I wtedy...! Tak!!! Przechodzą do następnego odcinka!! Yeah! Krzyczałam jak wariatka! Olivia przytrzymywała mnie, bo inaczej wyskoczyłabym na scenę. Harry dobiegł do mnie i usiósł nad ziemią.
OCZAMI NIALLA
- Boże, nie mogę uwierzyć! – powiedziałem otwierając drzwi wejściowe.
- Ja też! – potwierdził moje słowa Zayn.
- Niech mnie ktoś uszczypnie – krzyknął Harry wchodząc za mną do domu – Auu! – zawył po chwili – Lou!!
- No co? Sam chciałeś! – usprawiedliwił się.
- Jest 23, ale mnie się jakoś nie chce spać – powiedział Zayn – może wyskoczymy do kina?
- Jasne! – krzyknęli prawie wszyscy.
Mia weszła właśnie do domu kończąc telefoniczną rozmowę.
- Idziesz z nami do kina? – zapytał Harry.
Pokręciła lekko nosem.
- Co? Gadaj! – nakazal Loczek.
- Właśnie umówiłam się na pizze z Danielle – oznajmiła.
- Idź, ja pojdę z chłopakami – zachęcił ją – Spotkamy się w nocy z moim łóżku – dokończył do jej ucha.
- Ja też zostaję. No.. Z Olivią - powiedział Liam.
- Ok, to ja spadam! – oznajmiła Mia i już jej nie było.
- Harry, co ty tutaj masz? – zapytał Louis, podchodząc do Loczka.
Wszyscy spojrzeli w miejsce, gdzie wskazywał Starszak.
- Ups, torebka Mii – przyłożył rękę do usta.
Chwyciłem za nią i wybiegłem przed drzwi. Jednak brunetki nie było już widać.
- Mega szybka, już jej nie ma – skomentowałem wchodząc z powrotem do domu.
- Czekaj, zadzwonię do niej – zaoferował się Zayn i po chwili wystukiwał jej numer.
W torebce zabrzmiała piosenka „Call Me Maybe”, do której zacząłem tańczyć.
- Zapomniała telefonu – podsumowałem.
- No co ty nie powiesz? – przewrócił oczami Harry – Chodźmy do tego kina!
OCZAMI ME
Ale ze mnie idiotka! Jak mogłam zapomnieć torebki, w której miałam telefon i kase. Jak mogę iść na pizze bez kasy?! Na dodatek uświadomiłam sobie to dopiero po 15 minutach drogi. Nie ma co, inteligetnie. Zawróciłam i kierowałam się z powrotem do naszego domu. Przekroczyłam próg, poruszałam się po cichu, nie chciałam przeszkadzać Liamowi i Olivi, cokolwiek robili, a na pewno nie chciałam tego słyszeć, a tym bardziej widzieć.
- O hej słońce, już jesteś ? – usłyszałam z kuchni, a później się w niej pojawiłam.
Liam stał w samych bokserkach przy kuchence. Odwrócił się w moją stronę. Wyglądałam na zmieszaną.
- Me!? Myślałem, że to Olivia, bo wiesz, poszła przebrać się do domu – wytłumaczył i wrócił do tego, co robil przed chwilą.
Przyglądałam mu się badawczo, ale nie zauważyłam podpięcia do żadnych kabli... To jednak prawdziwy Liam, nie android. Chociaż, Liam nigdy nie gotował, a teraz ? Trzyma w rękach miskę z masą w dodatku... czy mnie oczy nie mylą...? ŁYŻECZKĘ ! Tak, łyżeczkę. Czy on postradał zmysły... On ją normalnie trzyma... Nie krzyczy, nie wyrywa się, stoi jak słup soli. No może troszkę pozieleniał na twarzy. Ale poza tym.. całkiem nieźle się trzyma.
- A to.. - dodał widząc pewnie moją minę - Robię naleśniki dla Olivi - Bla,bla,bla.
Wyłączyłam się zaraz po 'Olivia'. Potem powiedział coś jeszcze w stylu: „ Jest moją jedyną, wielką, niekończącą się miłością”. Ale nie jestem pewna, bo automatycznie włączył mi się tryb 'off'.
- Wydaje mi się, że nie idzie mi najlepiej...
Zaśmiałam się na widok jego nieporadnej miny. Zdjęłam kurtkę i dołączyłam do niego.
- Pokaż no to! – nakazałam, a potem przyjżałam się masie – Człowieku, dodałeś tutaj chociaż mleko?
- A to trzeba? – zapytał.
Wykonałam słynny „facepalm” i wyjęłam z lodówki mleko, które wlałam do miski. Zaczęłam mieszać, popisując się.
- Cholera ! - zaklnęłam strzepując z sukienki kawałki masy, a ta natomiast wyglądała coraz to gorzej – Nowa sukienka! – dodałam dramaturgię w głosie – Zaczekaj tu chwilę, pójdę się przebrać.
- Nigdzie się nie ruszam – powiedział radośnie.
Wskoczyłam na górę i wybrałam ciuchy, w których miałam zamiar iść do X Factora.
Dlaczego tą sukienkę trzeba zdejmować przez głowę?! Nienawidzę tego!
Podciagnęłam sukienkę w celu zdjęcia jej. To było czyste zło wrodzone. Kolczyk zachaczył mi się i utkwiłam z rękami założynymi nad głową, odkrytym brzuchem, dekoldem, nogami, wszystkim... Siłując się z potencjalnie niegroźnym kolczykiem przeskakiwałam z jednego końca pokoju na drugi. Wściekła i zażenowana zarazem, ze rzecz martwa mierząca zaledwie 0,8 cm może mnie powalić na kolana szarpałam się z coraz większą siłą, jednak bez większego rezultatu. Moje wrzaski i postękiwania zbudziły czujność Liama. Wparował do pokoju zdziwiony wydawanymi przeze mnie dźwiękami. Jedynym pocieszeniem było dla mnie to, że nie widziałam jego miny na widok mojej pozycji, dekoltu...pff.. ca ja gadam... całego mojego prawie nagiego ciała... Wiedziałam, że robię się czerwona na twarzy. Z przyśpieszonym oddechem stałam, czując jego delikatny dotyk na swojej skórze.
Czemu tak bardzo mi się podobało ?
Czułam, że on także ma problem z odczepieniem sukienki od kolczyka.
- Czekaj, nie szarp... - mruknął do mnie.
Posłuchałam go, ale to także nie przynosiło zbytnich efektów. W końcu usłyszałam charakterstyczny dźwięk odczepianego materiału. Yeah! Udało się!
Liam pomógł mi zdjąć do końca sukienkę, co dawało efekt tego, że oboje staliśmy w samej bieliźnie. Rozejrzałam się szybko po pokoju, u progu drzwi zauważyłam postać Olivi stojącej z osłupiałym wzrokiem... Liam po chwili odwrócił wzrok i spojrzał w stronę dziewczyny, a ta zrobiła minę pokrzywdzonego psa.
- Jak.. Jak mogłeś..? - zaczęła łkać - W dodatku z tą szmatą...- kontynuowała, wskazując w moją stronę. Oniemiałam. Ogarnęła mnie wielka wściekłość, zdziwiłam się, że jeszcze stoję na nogach.
- Że co proszę..? Jak mnie nazwałaś ? - nadal nie wierzyłam w to, co słyszałam. Jeśli ja byłam szmatą, to miałam prawo zachowywać się jak szmata i przypierdolić jej po staropolsku - A tak w ogóle to o co ci chodzi...?
- Jak to co? – zapytała przyglądając mi się jak debilce.
Nagle mnie olśniło. Zrozumiałam o co jej chodzi. Ja stojąca w samej bieliźnie, Liam obok mnie również bez odzienia, z rozczochranymi włosami, czerwona na twarzy, z przyśpieszonym oddechem, wyglądałam na:
a) chorą na malarię,
b) napaloną na JEJ chłopaka
A jeśli się nie mylę, to Olivia obserwowała nas od dłuższej chwili, dlatego pewnie zauważyła jak Liam zdejmuje ze mnie sukienkę. No, pięknie. Nie dość, ze sobie zjebałam życie, to zrobie to jeszcze Liamowi... A sama nie wiem czy tego chce, nawet jeśli przez niego straciłam sens życia. To, co zrobiłam później żałowałam przez bardzo długi czas.
- Olivia.. - zaczęłam delikatnie jak na spokojną Me przystało - to nie tak jak myślisz... Liam mi po prostu pomógł. Przecież go znasz... nie zrobiłby czegoś takiego komuś, kogo... - przerwałam, było mi cięzko zabrać oddech - komuś, kogo kocha...Tak jak Ciebie.. Proszę wybacz mu, to tylko i wyłącznie moja wina.
Po chwili dziewczyna rzuciła się Liamowi na szyję zaczęła szlochać jak bardzo go kocha.Widok ich razem... szczęśliwych był najcięższym widokiem jaki widziałam. Zupełnie jak z filmu. Dziewczyna przytula się do chłopaka, chłopak przytula się do dziewczyny. Oboje nawzajem, uzupełniają się. A obok stoi jedna szara postać, która chcąc im pomóc zjebała sobie szansę na nowe życie. Włożyłam na siebie obojętnie co i nie chciałam im przeszkadzać.
- Kochanie... wiesz, że kocham cię najmocniej na świecie. Nikt nam nie przeszkodzi. Zawsze będziemy razem - zamruczał do niej Liam, zapominając o mojej obecności.
Co poradzę, że było mi tak ciężko tego słuchać. Odsunęłam się nieco i podparłam o ścianę. Łzy samowolnie skraplały się po moich policzkach, przed oczami miałam zamglony obraz, a w serce czułam kłucie. Jak można kochać kogoś tak mocno, żeby pozwolić sobie rozwalić życie ?
Romeo kochał Julię. Julia kochała Romea.
Troy kochał Garbiellę, Gabriella kochała Troya.
Nawet Shrek kochał Fionę, a Fiona kochała Shreka.
To czemu cholera u mnie zawsze musi być inaczej ?
Liam kochał Olivie, Mia kochała Liama.
Zawirowało mi w głowie, słyszałam dziwne dźwięki, widzialam czarne plamy. Słowa Liama odbijały mi się echem w głowie. Zawsze będziemy razem..Zawsze...Zawsze. Chciałam stamtąd uciec, jak najdalej. Pobiec nad rzekę, jezioro, morze. Dobiec do lotniska i odlecieć na zawsze. Na tak długo jak będzie trzeba. Na tak długo jak będzie trwało 'zawsze'. Plany się nie powiodły.. Nic się nie powiodło. Zabrałam ze sobą torebkę i odeszłam od miziającej się pary spuszczając głowę. Błagam, niech mnie nie zauważą !
- Mia ! Czekaj ! - wrzasnął za mną Liam. Nie myślałam długo, nie dokończyłam ubierania butów i wybiegłam na korytarz. Tak niefortunnie miałam na sobie tenisówki, których nie zawiązałam. Po prostu wsadziłam w nie stopy i odeszłam. Przy samych schodach potknęłam się. Potem... nie pamiętam co się stało...Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że znajduję się w salonie. Musiałam spaść. Ostatnie co zapamiętałam to potworny ból nogi i przeszywający ból głowy.
- Mia..Mia..Mia..Mia..Mia.. - powtarzał Liam, jego słowa huczały mi w głowie - Wszystko dobrze?
- ok..ok...ok..ok... – odpływałam.
Przyłożyłam rękę w miejscu, wkórym czułam ból najbardziej. Gdy na nią spojrzałam moim oczom ukazała się krwisto-czerwona plama. Jak na złość przybrała kształt serca.