‘Wygrał on’
Miłość to droga
wojownika.
Będą rany, przegrane potyczki, trud i krew,
ale w miłości która pragnie dobra drugiego człowieka tkwi prawdziwe szczęście.
Szczęście w dawaniu i przyjmowaniu.
Żeby być szczęśliwym, jednego i drugiego
trzeba się nauczyć.
Chłopak
biegł za autobusem, który właśnie odjeżdżał z przystanku. Było już naprawdę
późno. Dochodziła północ, księżyc w pełni wisiał na niebie i oświetlał ulice swoim
blaskiem. Kierowca w końcu zlitował się nad biednym chłopakiem i zatrzymał
pojazd. Ten wpadł zmachany do środka ledwie łapiąc powietrze, wyszeptał
niesłyszalne „Dziękuje” i usadowił się wygodnie na miejscu. Ściskając w ręce
pluszowego, śnieżnobiałego misia czekał aż dotrze na miejsce. Tak jak
poprzednio próbował ułożyć w głowie, co chce powiedzieć, ale jedyne, co
przychodziło mu do głowy to „Kocham Cię”. I tyle by wystarczyło, liczyły się
uczucia i gesty nie słowa. To, co powie miało w tym wszystkim najmniejsze
znaczenie. Patrzył przez okno jak autobus zatrzymuje się na każdym przystanku,
a pasażerów zamiast przybywać ubywa. W końcu został zupełnie sam. Kiedy pojazd
wyłonił się zza zakrętu i jego oczom ukazał się budynek szpitala, stał się
jeszcze bardziej podekscytowany. Jego ręce zaczęły się pocić, dlatego
przekładał misia z jednej ręki w drugą. Jego serce niemal nie wyskoczyło z
klatki piersiowej. Autobus zatrzymał się na ostatnim przystanku, tuż przy
szpitalu. Wypadł z niego jak pijany, obijając się o wszystko po drodze. Nagle
przystanął wzniósł ręce ku górze i szepnął:
-
Boże, pozwól mi ją kochać.
Wziął
głęboki oddech i spokojnym już krokiem wszedł przez automatycznie otwierane
drzwi do szpitala. W poczekalni siedziała za biurkiem kobieta wyglądająca na
bardzo zmęczoną. Apatycznie mówiła coś do słuchawki telefonu. Ciemny blondyn
nachylił się i niezauważony przeszedł w stronę sal pacjentów. Szedł powoli, aby
nie zatknąć się na żadnego lekarza czy pielęgniarkę. Jednak takowych nie
spotkał. Dotarł do Sali numer 121, tam właśnie leżała Mia. Otworzył ostrożnie
drzwi i wślizgnął się do środka. Brunetka spała, lekko pomrukiwała przy tym.
Usiadł na krześle obok łóżka. Ujął jej dłoń w swoją. Postanowił poczekać aż
sama się obudzi. Ułożył pluszaka wygodnie zaraz obok jej twarzy. Pogładził ją
po policzku, uśmiechając się przy tym.
-
Jak mogłem nie wiedzieć, że cię kocham. Jak mogłem być tak głupi – powiedział
sam do siebie.
Oczami Mii
Obudziłam
się, kiedy promienie słońca zza szpitalnego okna biły prosto w moje oczy.
Trudno było mi je otworzyć, więc długo z tym zwlekałam. Jednak poczułam, że
ktoś trzyma moją dłoń, więc to była motywacja, by szybko uchylić powieki. Nie
mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. To na pewno jeszcze sen, uszczypnęłam się
w ramię drugą ręką, za szczypało, to był znak, że jednak to dzieje się na
jawię. Zobaczyłam Liama zwiniętego w kłębek na krześle obok mojego łóżka i to
właśnie on ściskał moją rękę.
-
Liam? – zapytałam półszeptem.
Od
razu otworzył oczy i promiennie się uśmiechnął.
- Co
ty tu …. – chciałam dowiedzieć się powodu, dla którego tutaj był, ale przerwał
mi kładąc palec na moich ustach.
Zdjął
ze mnie kołdrę i lekko pociągnął za rękę. Byłam zdezorientowana, ale z nim
poszłabym nawet na koniec świata, więc się nie upierałam. Podał mi szlafrok,
który od razu na siebie założyłam. Ostrożnie wyszliśmy z Sali, patrząc czy nie
natkniemy się po drodze na żaden personel medyczny. Pękałam ze śmiechu, bo Liam
wyglądał jak Scherlock Holmes. Co chwilę musiał mnie uciszać, choć widać było,
że sam ma z tego niezłą polewkę. Wpadliśmy do windy jak potłuczeni, chłopak od
razu coś wcisnął, ale nie zdążyłam sprawdzić, co.
-
Dokąd ty mnie zabierasz? – zapytałam w końcu, patrząc na niego ze zdumieniem.
-
Niespodzianka… - odpowiedział tajemniczo.
-
Masz zamiar mnie porwać? – zaśmiałam się.
Spojrzał
na mnie tak jakbym trafiła w dziesiątkę, ale po chwili posłał mi szeroki
uśmiech i powiedział:
-
Poszłaś dobrowolnie, więc to nie byłoby porwanie.
-
Ej! – zaśmiałam się i lekko uderzyłam go w ramię.
W
końcu winda dojechała, wyszliśmy do jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Zrobiłam
zdezorientowaną minę, nie miałam pojęcia gdzie się znajdujemy. Chciałam
zapytać, ale Liam uprzedził mnie ciągnąc mnie za rękę. Pchnął ogromne, metalowe
drzwi i weszliśmy na przepiękny balkon. Wyrwało mi się pojedyncze westchnienie.
Chłonęłam powietrze całą sobą, czułam się jakbym naprawdę dawno nie była na
świeżym powietrzu. Chłopak stanął za mną, czułam jak krew zaczyna szybciej
krążyć w moich żyłach i zwiększa się puls. Poczułam zawahanie w jego reakcji,
ale po chwili chwycił mnie najpierw za jedną później za drugą rękę i rozłożył.
Czułam się jak Rose na Titanicu. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w bicie
własnego serca. Liam gładził swoimi palcami moje. To mógł być tylko sen, coś
tak cudownego nie mogło wydarzyć się naprawdę. Poszukiwałam innych oznak, że to
tylko wybryk mojej wyobraźni. Jednak wszystko wskazywało na realny świat.
Ciemny blondyn złożył moje ręce i objął mnie od tyłu. Czułam na sobie jego
ciepły i przyspieszony oddech. Przyjemne dreszcze przebiegły moje ciało. Usłyszałam
szept kierowany prosto do mojego ucha.
- Co
byś powiedziała na to, gdybym ja też cię kochał?
Myślałam,
że się przesłyszałam albo że te słowa w ogóle nie padły. Odwróciłam się powoli
i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki. Był niepewny, ale nie spuszczał ze
mnie wzroku.
-
Kocham Cię Mio Johnson.
Chwyciłam
jego twarz w dłonie i jeździłam opuszkami palców po jego policzkach. On
natomiast położył swoje dłonie na moich i także mnie głaskał. Po długiej chwili
takiego stania, mocno mnie to siebie przytulił. Nigdy jeszcze nie słyszałam,
żeby serce waliło jak młot, a jego serce właśnie tak waliło. Czy to była
reakcja na mnie? Czy na to, co się przed chwilą wydarzyło? Na to, co
powiedział? Nie miałam pojęcia, ale wiedziałam, że miało związek ze mną. Było
mi tak przyjemnie w jego ramionach. Gładził moje włosy. Wyobrażałam sobie ten
moment na kilkadziesiąt różnych sposobów, ale żadne nie oddaje tego, co czuję
właśnie teraz. Staliśmy tak jeszcze kilka minut, a mnie wydawało się jakby
minęła cała wieczność. To ja pierwsza się odsunęłam, jeszcze raz zajrzałam w
jego oczy i powiedziałam:
-
Wracajmy… - chwyciłam go za rękę i wsiedliśmy do windy.
Oczami Louisa
Zebrałem
chłopaków na dole, postanowiliśmy, że odwiedzimy Mie. Brakowało jeszcze tylko
Harrego i oczywiście Liama, ale teraz nie wliczaliśmy go, nawet z nami nie
mieszkał.
-
Zaczekajcie, skoczę po Loczka! – krzyknąłem do Nialla i Zayna wskakując na
schody.
Stanąłem
przed drzwiami jego pokoju i lekko zastukałem. Nie usłyszałem odpowiedzi, więc
powtórzyłem czynność kilka razy. Z wewnątrz nie było żadnego odzewu. Uchyliłem
drzwi i wszedłem do środka. Harry leżał na łóżku.
-
Stary, coś nie tak? – zapytałem zaskoczony tym, co zobaczyłem.
Na
początku nie odpowiedział, dopiero po chwili się odezwał.
- Po
prostu źle się czuję… - czułem, że kłamie – Jedziemy do Mii, może chcesz
pojechać z nami? – próbowałem go przekonać.
-
Nie! – prawie, że krzyknął – Naprawdę źle się czuję – dodał jakby na swoje
usprawiedliwienie.
Był
odwrócony do mnie tyłem, więc ostrożnie podszedłem bliżej.
-
Wiesz, że możesz mi powiedzieć prawdę. Dlaczego płaczesz? – był moim najlepszym
przyjacielem i wiedziałem, kiedy było mu źle, zawsze starałem się mu pomóc.
- Nic
mi nie jest, rozumiesz? – wyskoczył z łóżka jak poparzony i zaczął kierować się
w moją stronę, chwycił mnie za bluzę i szarpnął w stronę drzwi – Wynoś się –
zakończył zatrzaskując mi drzwi przed nosem.
Nie
próbowałem wrócić tam z powrotem. Wiedziałem, że musi mieć czas, żeby wszystko
sobie przemyśleć, musi pobyć trochę w samotności, może wtedy otworzy się i
powie mi, o co chodzi.
Zszedłem
na dół.
- I
gdzie on jest? Nie mów, że się jeszcze ubiera? – zapytał z wyrzutem Zayn.
-
Źle się czuje i nie pojedzie z nami. Chyba coś go łapie – próbowałem go
usprawiedliwić.
Nie
zagłębiali się w szczegóły, wyszliśmy na podjazd i wsiedliśmy do mojego
samochodu.
W
kwadrans dotarliśmy do szpitala i pojawiliśmy się w Sali, gdzie leżała Mia.
Jednak jej nie było w pomieszczeniu.
-
Pewnie zabrali ją na badania – stwierdziłem.
Usadowiłem
się wygodnie na jej łóżku i czekaliśmy.
Nagle
do pokoju wpadł lekarz:
-
Jak tam nasza pacjentka? – zapytał spoglądając na łóżko i robiąc dziwną minę na
mój widok.
- A
to Mia nie jest na badaniach? – pytanie zadał zdezorientowany Niall.
Lekarz
podrapał się po głowie, a później wyjaśnił nam, że na żadne badania dziewczyny
nie wysyłał. Zrobił się lekko nerwowy i nakazał nam, abyśmy zaczęli jej szukać,
bo jest możliwość, że mogła uciec. Niall zauważył coś zaraz po wyjściu doktora.
Schylił się pod łóżko i znalazł ulubionego pluszaka brunetki.
-
Nie możliwe, że uciekła. Bez „misia-tulisia” nigdzie się nie rusza.
Postanowiliśmy
zacząć szukać jej w szpitalu. Rozdzieliliśmy się, każdy miał ustaloną trasę.
Niall oznajmił, że zostanie w Sali na wypadek, gdyby się w niej pojawiła.
Oczami Mii
Zjechaliśmy
windą na dół. Nadal trzymaliśmy się za ręce. Znów musieliśmy uważać, żeby nie
spotkać nikogo z personelu. Na pewno zaczęliby pytać, gdzie byliśmy. A gdyby
dowiedzieli się prawdy mogliby zakazać Liamowi odwiedzania mnie. A tego bym nie
zniosła. Zwłaszcza po tym, co wydarzyło się na dachu. Chłopak szedł pierwszy,
ja ukrywałam się za jego plecami. Znowu poszło nam rewelacyjnie dobrze i nie
mieliśmy żadnych problemów. Otworzyłam drzwi Sali numer 121 i zobaczyłam mojego
najlepszego przyjaciela chodzącego w tę i z powrotem po pomieszczeniu.
-
Nialler! – krzyknęłam na jego widok.
Chciałam
do niego podbiec, ale zapomniałam, że mam złamaną nogę i gdyby Liam mnie nie
przytrzymał upadłabym na twarz.
-
Spokojnie – powiedzieli niemal jednocześnie.
-
Gdzie wy się podziewaliście? – zapytał blondyn z wyrzutem w głosie.
-
Byliśmy tylko się przejść – wytłumaczył pospiesznie mój ukochany.
-
Cały szpital was szuka! – oznajmił żarłok.
Chwile
potem w Sali pojawił się lekarz, za nim moi przyjaciele. Skłamaliśmy, że byłam
w łazience, a chłopacy nawet nie raczyli tam zajrzeć. Na początku nie wierzył,
ale później w końcu odpuścił i zostawił nas samych.
-
Liam, co ty tutaj w ogóle robisz? – zapytał zupełnie zdekoncentrowany Zayn.
-
Odwiedzam Mie – to była cała odpowiedź ciemnego blondyna.
Zaśmiałam
się znacząco.
-
Już wiem, dlaczego Harry źle się czuje – powiedział Zayn sam do siebie. Jednak
ja usłyszałam.
-
Harry jest chory? – zapytałam zdenerwowana.
Kochałam
Harrego, był dla mnie naprawdę kimś ważnym. Jednak to uczucie nie było tak
głębokie jak do Liama. Loczek był moim przyjacielem i nie mogłabym życzyć mu
niczego złego.
Nikt
nie odpowiedział na moje pytanie. Milczeli wszyscy i wpatrywali się w podłogę.
Wiedziałam dlaczego Harry czuje się źle. Przeze mnie, to ja byłam powodem jego
„choroby”. Nie chciałam go skrzywdzić, chciałabym, żeby chociaż on był
szczęśliwy, kiedy ja nie mogłam być. A teraz… znów wszystko się posypało. Moje
gierki skończyły się jego złamanym sercem. Musiałam z nim porozmawiać i to
szybko.
Oczami Harrego
-
Poproszę 5 puszek piwa – złożyłem zamówienie.
Sprzedawca
od razu podał mi to, co chciałem. Bez pytania o wiek czy posiadanie dowodu.
Założyłem
na głowę kaptur, żeby nikt mnie nie rozpoznał. Usiadłem w parku na ławce i po
prostu piłem. Chciałem zapomnieć. Nie o tym, że mnie zraniła. Nie o tym, że
mnie nie kochała. Ale o tym, że to on wygrał, że on wygrał szczęście z Mią. Ja
nie miałem już nic do powiedzenia. Moje uczucia, co do niej się nie zmieniły i
pewnie nigdy się nie zmienią. Kochałem ją, tego byłem pewien jak tego, że żyję.
Opróżniłem jedną puszkę, ale ona nic nie dała. Nie pozwoliła zapomnieć, więc
sięgnąłem po koleją. Nie chciałem się upić do nieprzytomności. Po prostu na
tyle, żeby ulżyć w bólu.
…
Po
opróżnieniu wszystkich 5 piw wstałem z ławeczki i zacząłem iść. Nie wiedziałem
dokąd mam zamiar dojść. Po prostu szedłem przed siebie. Głowę miałem spuszoną w
ziemie i obserwowałem to, co działo się na bruku. Kiedy uniosłem głowę
spostrzegłem, że nogi przyprowadziły mnie do studia X Factora. Spojrzałem na
zegarek, było jeszcze zbyt wcześnie by ktokolwiek był w środku. Postanowiłem
wejść tylnymi drzwiami, które były wygięte, więc bardzo łatwo można było je
otworzyć. Wykonałem kilka sztuczek i znalazłem się w środku. Bardzo szybko
znalazłem się na scenie, na której jeszcze wczoraj mieliśmy występ. My… One
Direction…Harry, Louis, Niall, Zayn i Liam. Wszedłem na scenę i siadając na
samym jej środku zacząłem płakać. Nie wiem, dlaczego. Nie pamiętam powodu, dla
którego wtedy płakałem. Po prostu to robiłem. Zupełnie jak małe dziecko. Nagle
usłyszałem jakieś szmery. Zerwałem się na równe nogi i krzyknąłem:
-
Kto tu jest?
- To
tylko ja. Nie bój się – zza ciemności wyłoniła się postać kobiety.
-
Caroline. Caroline Flack? – zdziwiłem się widząc ją tutaj.
Podszedłem
do niej bliżej. Od razu zauważyła, że płakałem. Zapytała o powód, na początku
wahałem się z odpowiedzią. Stopniowo namawiała mnie do odpowiedzenia jej co
mnie trapi. Nie wiem, czemu, ale w jednej minucie wydała mi się przyjazna,
godna zaufania i słowa posypały się ze mnie. Odpowiedziałem jej wszystko, nawet
z najdrobniejszymi szczegółami. Nie krytykowała ani Mii, ani mnie. Po prostu
słuchała. A później nie pocieszała bezsensownie, ale mówiła, że właśnie taka
jest dorosłość, że życie stawia przed nami wiele przeszkód, które musimy
pokonać. Przytuliła mnie, a ja wtuliłem się w nią jak w matkę lub najlepszą
przyjaciółkę. Kiedy się od niej odsunąłem, spojrzałem w jej oczy, ona patrzyła
w moje. Poczułem uczucie podniecenia, nagle zapragnąłem jej dotykać. Rzuciłem
się na nią, przyciskając ją do ściany. Zacząłem całować ją po szyi. Ona się nie
opierała, wręcz przeciwnie swoimi ruchami jakby namawiała mnie, żebym posunął
się dalej. Wskoczyła na stolik stojący za sceną, objęła mnie nogami w pasie i
dotykała moich pośladków. Zjeżdżałem pocałunkami z jej szyi na dekolt. Ręce
same zaczęły odpinać guziki od jej bluzki. I wtedy się opamiętałem. Odsunąłem
się od niej gwałtownie i spojrzałem na nią.
-
Przepraszam… nie powinienem – ledwo to wypowiedziałem, a już byłem przy
wyjściowych drzwiach.
__________________________________________________________________________________
Jeśli ktoś chce być informowany o nowym rozdziale niech w komentarzu poda swojego twitter, ewentualnie gg (jesli ktoś nie ma tt). Z blogami jest za dużo zamieszania ;) Pozdrawiam <3
__________________________________________________________________________________
Jeśli ktoś chce być informowany o nowym rozdziale niech w komentarzu poda swojego twitter, ewentualnie gg (jesli ktoś nie ma tt). Z blogami jest za dużo zamieszania ;) Pozdrawiam <3