niedziela, 29 stycznia 2012

12.Koniec jest początkiem


‘Koniec jest początkiem’

Bo wszechświat zawsze pomaga nam spełniać marzenia, nawet najbardziej błahe.
Paulo Coelho

Dziewczyna energicznym krokiem wbiegła do swojego pokoju. Otworzyła szafę i wszystkie swoje ciuchy wpakowała do walizki. Próbowała przypomnieć sobie o czym jeszcze zapomniała. W końcu otworzyła szafladę biurka i wyjęła paszport. Nie miała wiele czasu, chłopacy zaraz mieli odjeżdżać, a ona... Ona mogła jechać z nimi. Nie wiedziała, dlaczego jej ciotka tak szybko zmieniła zdanie. Kiedy powiedziała tak Mia myślała, że to jakiś głupi żart, ale tak nie było. Zbiegła ciągnąc za sobą walizkę, która uderzała o każdy schodek.
- Mia, nie denerwuj się zdążysz. Zaraz wszystko wysypie ci się z tej walizki – krzyknęła Margaret w nieodpowiednim czasie.
Walizka w kolorowe kwiatki zjechała z ostatniego stopnia i wylądowała za podłodze tak, że faktycznie wszystkie ciuchy się wysypały. Brunetka opadła zrezygnowana na śnieżnobiały dywan.
- Dlaczego wszechświat mi to robi? – zapytała unosząc ręce ku górze – Nigdzie nie jadę – dokończyła.
Wysoka blondynka zmarszczyła brwi.
- Dobra, dobra już wstaję – powiedziała jej siostrzenica.
Szybko wpakowała ubrania z powrotem i zadzwoniła do Nialla.
Pik.
Pik.
Odbierz, no! – krzyknęła w myślach tupiąc przy tym nogą.
Pik.
- Gdzie jesteś? – w słuchawce wydarł się jej przyjaciel.
- Wyjechaliście już? – zapytała nie odpowiadając na jego pytanie.
- Nie, ale dłużej nie mogę ich przed tym powstrzymywać – skomentował smutno.
- Musisz, 10 minut i będę. Mam niespodziankę!
- Kupiłaś coś do jedzenia? – zapytał chłopak z nadzieją w głosie.
- Nie, coś o wiele lepszego! – rozlączyła się.
OCZAMI NIALLA:
Co może być lepszego od jedzenia? Nie rozumiałem jej. Pierwszy raz w życiu nie rozumiałem tej szajbuski. Schowałem telefon do kieszeni i wróciłem do salonu, gdzie chłopacy siedzieli na kanapie. Harry i Louis wygłupiali się jak zawsze. W tym momencie starszak siedział na Loczku i próbował go pocałować, a Harry śmiesznie, próbował się przed tym bronić. Choć i tak wszyscy wiedzieli, że chciał skraść całusa Louisowi. Usiadłem na oparciu brązowej kanapy.
- Niall, wiesz, że jeśli zaraz nie wyjedziemy to będziemy musieli jechać nocą – powiedział Zayn, podnosząc głowę z nad gazety, którą właśnie czytał.
Liam mu przytaknął.
- Czekamy – powiedziałem stanowczo – Ona zaraz tu będzie.
Opadłem na kanapę i podziwiałem walkę Larrego.
- Chłopcy, mam dla was kanapki na drogę – krzyknęła mama, wychodząc z kuchni i niosąc nam talerz z górą chleba z szynką, serem, nutellą.
Harry wyrwał się szatynowi i popędził w stronę tego talerza.
- Lubię Nutellę – wrzasnął podchodząc do talerza i wyjmując kanapkę spod spodu.
- Ale jej tego nie mów! – zażartował Louis.
Loczek tylko zmierzył go wzrokiem.
Nagle drzwi otworzyły się z trzaskiem, a w nich stałnęła zdyszana Me, w ręce trzymała uchwyt od walizki, którą dalem jej na 14 urodziny. Najpierw zdjęła trampki, a poźniej podeszła do nas. Harry próbował cokolwiek od niej wyciągnąć, ale nie mogła złapać oddechu.
Zayn po chwili pojawił się ze szklanką wody.
- Uciekłaś z domu wariatko? – nawrzeszczałem na nią, zanim zdążyła się odezwać.
Pokiwała przecząco głową i upiła łyk wody.
W końcu odzywskała głos i zaczęła tlumaczyć:
- Pytałam ciotkę czy mogę wyjechać z wami, zgodziła się, oczywiście nie na poczatku, ale ważne, że w ogóle. Wiecie, to znaczy, że mogę jechać z wami do Londynu i mieszkać z wami, jesli chciecie oczywiście – powiedziała na jednym wdechu, tak, że znów musiała się napić.
- Jasne, że chcemy – krzyknęli niemal jednocześnie.
Wykonaliśmy wspólny uścisk.
***
- Ciotka obiecała, że załatwi sprawę ze szkołą i mnie przeniesie do tej w Londynie. Nadal nie mogę uwierzyć, że będę mieszkać w stolicy Anglii – powiedziała nadal przejęta brunetka.
Wsiadła do samochodu zaraz za Liamem, a za nią podążył Harry. Już powoli zaczynało się ściemniać i chłopacy z tego powodu nie byli zadowoleni, zwłaszcza Louis, który jako jedyny miał prawo jazdy i to on zmuszony był do prowadzenia. Me przeprosiła go wielkim całusem w policzek, a szatyn od razu się rozweselił. Matka Nialla nie mogła przestać obejmować syna, więc blondyn jako ostatni wsiadł do samochodu.
- Gotowi? – zapytał Louis patrząc na każdego po kolei.
Mia kiwnęła głową, a chłopacy głosno krzyknęli.
Starszak włączył radio, a później odpalił samochód. W końcu wyjechali w stronę ich nowego domu.
***
Zbliżała się już północ, a oni nadal jechali. Dziewczynie już powoli kleiły się oczy. Oprócz Louisa, tylko ona i Liam nie spali. Harry przytulił się do Zayna, który miał głowę odchyloną do tyłu. Niall z przodu zwinął się w kołyskę i lekko coś pomrukiwał. Mia patrzyła wprost przed siebie i próbowała odrzucić od siebie myśli, o tym, że siedzi tak blisko Liama i jej uda ocierają się o jego. Miała ochotę po prostu go pocałować. A Liam siedział w telefonem w dłoni i co chwilę odpisywał na wiadomości. Nie trzeba być super mądrym, żeby wiedzieć z kim smsował.

OCZAMI LIAMA
Od : Miśka ;**
Treść wiadomości : Kochanie, kiedy w końcu będziesz w Londynie?! Nie mogę się ciebie doczekać. Wiem, że widzieliśmy się wczoraj w Irlandii, ale już bardzo za tobą tęsknię. Xxx
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uśmiech pojawił się na moich ustach, kiedy tylko przeczytałem tego smsa. Miałem idealną dziewczynę, którą kochałem. Cieszyłem się, że teraz kiedy przeprowadzamy się do Londynu będę mógł być z nią cały czas. Olivia miesiąc temu przeprowadziła się z Irlandii właśnie do Londynu. Jej ojciec został przeniesiony na wyższe stanowisko. Dziękowałem losowi, że sprowadził ją na moją drogę. Jak dziś pamiętam dzień naszego pierwszego spotkania. To było zaraz po przesłuchaniu do X Factora. Wsiadłem do autobusu, byłem tak szczęśliwy, że nie widziałem nic wokół. Pewien koleś popchnął mnie wsiadając zaraz za mną i wtedy przypadkiem wpadłem na nią. Skrzyczała mnie od góry do dołu. A ja tylko potrafiłem się do niej uśmiechnąć i w rekompencacie zaproponować pójście na kawe. Miałem wielkie szczęście, że się zgodziła, a potem już jakos poszło i teraz jesteśmy razem. Z rozmyślań wyrwała mnie opadająca głowa Me na moje ramię. Spojrzałem na jej oczy miała zamknięte. Oj, biedna musiała być bardzo zmęczona. Tyle wrażeń. Cieszyłem się, że zamieszka z nami. Lubiłem ją, była taką naszą maskotką, przyjaciółką każdego. To ona była przy załozeniu One Direction i wiedziała wszystko o zespole. Pozwoliłem by spała oparta o moje ramię. Odgarnąłem kosmyk włosów, który opadł jej na twarz. Poruszyła się niespokojnie i położyła rękę na moim brzuchu. Objęła mnie tak, jak wczoraj w nocy objęła Harrego. Nagle zrobiłem się senny. Położyłem głowę na jej głowie i nawet nie wiem kiedy, ale odpłynąłem.

OCZAMI LOUISA
Wszyscy jeszcze spali, a już prawie byliśmy miejscu. Zaczynało się rozjaśniać. Kiedy dojedziemy bedzie w pełni jasno. Każdy z nich spał. Nie ma to jak zostawić biednego Louisa samego. Mimo, że prowadziłem całą noc nie byłem śpiący. Przyzwyczaiłem się do braku nocnego snu, przez to, że często imprezuję. Zaśmiałem się sam z siebie. Jechałem przed siebie nucąc jakąś piosenkę.

W końcu zatrzymałem się na podjeździe naszego nowego mieszkania. Niall niespokojnie poruszył się na siedzeniu i otworzył oczy. Spojrzał na mnie, a ja posłałem mu usmiech.
- Jesteśmy? – zapytał ochryple.
Pokiwałem twierdząco głową.
Przeciągnął się i powoli wysiadł z samochodu. Na dźwięk otwieranych drzwi obudził się również Zaym, co było dziwne. Przecież nawet, gdyby była wojna on by się nie obudzić, a dziś prosze wystarczyło trzśnięcie drzwiami. Zapamiętam na przyszłość.
- Trzeba obudzić resztę – powiedział Niall, nadal zaspany.
Podszedłem i otworzyłem tylnie drzwi.
- Harry, Harruś, wstawaj! – lekko szturchnąłem śpiącego Loczka.
Otworzył jedno oko, później drugie i na mój widok uśmiechnął się. Spojrzałem na śpiącą Me i Liama.
- Jak słodko – skomentowałem, a chłopacy mi zawtórowali – Zayn, dawaj aparat. Tą chwilę trzeba uwiecznić.
Niall zaczął się buntować, ale i ja, i Harry, i Zayn byliśmy zgodni, że zdjęcie musi być zrobione. Wyjąłem aparat z pokrowca i usiadłem tyłem na przednim siedzeniu. Zdążyłem pstryknąć jedno zdjęcie zanim brunetka otworzyła oczy. Najpierw spojrzała na mnie, a następnie przeniosła wzrok na Liama. Na jego widok odskoczyła jak poparzona. To było nieco dziwne. Nieco? To było mega dziwne. Tak gwałtownie odskoczyła, że tyłem głowy uderzyła o szybę.
- Auu! – zawyła, wybudzając szatyna ze snu.
Wysiadłem z samochodu, a chwilę po mnie dołączyły gołąbeczki. Mia trzymała się za głowę.
- Boli? – zapytał troskliwie Harry.
- Nie tak bardzo... – odpowiedziała i subtelnie zerknęła na Payna.
Co do jasnej ciasnej, czy to jakiś chory trójkącik?! Zapomniałem jeszcze o Olivi. Czworokącik?!

poniedziałek, 23 stycznia 2012

11.Czas się pożegnać


'Czas się pożegnać'

Kiedy żegnasz przyjaciela, nie smuć się, ponieważ jego nieobecność pozwoli ci dostrzec to, co najbardziej w nim kochasz

    Gibran Kahlil Gibra

 OCZAMI HARREGO
Wstałem około 14,słońce było już dawno na niebie, a obok mnie leżała ona. Z rozczochranymi włosami, rozmazanym tuszem, lekko rozchylonymi ustami. Wtulona we mnie spała niespokojnie, ale czujnie. Po chwili przetarła oczy i odwróciła się na drugi bok. W pokoju byliśmy sami, zapewne reszta juz wstała. Ba, byli pewnie nawet po śniadaniu. Nawet Zayna nie było już w łóżku, a przecież był najbardziej leniwy z nas wszystkich. Moje głośne myśli lub dźwięk dzwonka obudziły Me. Zaspanym, nieobecnym, niepoczytalnym wzrokiem spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Szkoda, ze nie był to ten uśmiech, z który miała na twarzy zawsze gdy patrzała na Liama...
- Dzieeeeń-dobry - powiedziała Mia.
- Bry-wieczór,Pani – odpowiedziałem jej wesoło.
- Długo śpimy ? -mówiła ciągle uśmiechnięta, rozejrzała się po pokoju i dodała - Aha, Zayna już nie ma, więc jest godzina...- zamyśliła się - 15 ?
- Blisko - usmiechnąłem się - 14..., ale jak na najbardziej pechową nastolatkę w okolicy, za którą się uważasz to ci się udało.
Podniosła się powoli z materaca, ale po chwili znów opadła na poduszkę.
- Nie mam siły..- mruknęła - Jestem totalnie, mega, na maxa, w 100% wykończona. - przykryła się kołdrą i wtuliła we mnie. Skłamałbym, mówiąc, że mi się to nie podobało. Skłamałbym mówiąc, że ONA mi się nie podobała...- Mmmmm, co tak pachnie ? - oderwała się ode mnie. Cholera czemu w takiej chwili ?!
Do pokoju po chwili wszedł Niall taszcząc ze sobą kołdrę, którą przykrywał się w nocy. Zauważywszy nas jeszcze na materacu zaśmiał się.
- To wy jeszcze tutaj leniuchujecie..? - powiedział, ale po chwili z jego twarzy zniknął uśmiech. Spojrzałem na Me, ona też miałą nieswoją minę. Rozwiązanie tej zagadki było proste - do pokoju, za taszczoną przez Nialla kołdrą wszedł nie kto inny jak Liam.
- Hej - mruknął i kiwnął nam głową. Odkiwałem, a Me tylko się lekko uniosła kąciki swoich ust.
****

- To co trzeba się zbierać? – powiedział Zayn – W końcu dzisiaj wprowadzamy się do naszego mieszkania w Londynie – dokończył wyraźnie uradowany.
Mia zrobiła zmartwioną minę patrząc jak najważniejsi mężczyźni w jej życiu pakują walizki. Założyła ręce na piersi i mimowolnie jedna łza spłynęła po jej policzku. Od razu zauważył to Niall. Podszedł do dziewczyny i bardzo mocno ją przytulił.
- Nie chcę się z tobą rozstawać – powiedziała wprost do jego ucha.
- Wiesz, że możesz jechać z nami. Zawsze znajdzie się pokój dla ciebie – Harry podszedł do nich i także ich przytulił.
Me nie mogła złapać oddechu, ale nie chciała wyrywać się z tego uścisku. W końcu Loczek sam zrozumiał i oddeszł od nich.
- Wiesz, że to prawda. Może twoja ciocia zgodzi się, żebyś z nami zamieszkała. Nawet możesz chodzić tam do szkoły – powiedział równie zmartwiony co ona Niall.
- Bez ciebie zespół to nie to samo – powiedział Louis, wziął dziewczynę na ręce i obkręcił wokół własnej osi.
Próbowała zmusić się do uśmiechu, ale wyszedł z tego tylko grymas.
- No mała nie płacz, jeszcze nie czas, żeby się żegnać – dodał Zayn, wychodzący z kuchni.
Brunetka nie chciała, nie potrafiła się z nimi pożegnać. Straciła by przyjaciela z dzieciństwa i czterech wspaniałych niedawno poznanych chłopców. Jednak wiedziała, że ta chwila kiedyś nadejdzie. Nie mogła zatrzymać Nialla, sama posłała go do tego programu, chciała jego szczęścia i wiedziała, że występ w X Factorze mu je da.
Telefon zawibrował w jej kieszeni. Nacisnęła zieloną słuchawkę i w słuchawce słychać było głos jej ciotki.
- Tak, ciociu?
- Możesz przyjść do domu? – zapytała Margaret.
- Teraz? – Mia była zbita z tropu.
- No tak...
Mia odłożyła słuchawkę. Teraz, kiedy chłopacy za kilka godzin mieli wyjechać, ona była nagle potrzebna w domu.
- Musisz iść? – zapytał Harry ze smutną miną.
- Obiecuję, że załatwię to szybko i zaraz wracam – posłała mu promienny uśmiech, a on pocałował ją w policzek.
OCZAMI MII
Wyszłam z domu Nialla. Chciałam jak najszybciej załatwić sprawę z ciotką i wrócić, by jeszcze przez chwile pobyć z chłopakami. Na ganku wpadłam na Liama, który w rękach niósł siatki z zakupami. Na jego widok serce podeszło mi do gardła. Przywitał się ze mną skinieniem głowy. Odłożył torby na ziemie i wpartywał się we mnie. Ja tak samo tępo patrzyłam na niego. W oczach pojawiło mi się mnóstwo łez, ale nie mogłam dać tego po sobie poznać.
- Hej mała, nie płacz, przecież nie rozstajemy się na zawsze – kiedy tylko skończył dobiegłam do niego i przylgnęłam do niego najmocniej jak potrafiłam.
Objął mnie swoimi silnymi ramionami. Chciałam tak trwać wiecznie, żeby ten moment nigdy się nie skończył. Łzy mimowolnie spływały po moich zimnych policzkach.
- Wracamy do domu? – zapytał w moich włosach.
Odsunęłam się od niego i przecząco kiwnęłam głową. Złapał za rękaw swojej bluzy i wytarł nią moje policzki.
- Muszę wracać do ciotki, ale obiecuję, że zdąże wrócić zanim wyjedziecie.
Pobiegłam szybko w stronę mojego domu. Liam pomachał mi i zniknął za frontowymi drzwiami.
***
Tymczasem u chłopaków trwało pakowanie. Liam, Harry, Louis i Zayn mieli już bagaże spakowane w samochodzie starszaka. Wszyscy czekali tylko na ociągającego się Nialla. Chłopak był rozdarty. Z jednej strony chciał wyjechać i zamieszkać z chłopakami. Z drugiej jednak tragiczne wydawało mu się rozstanie z Mią. Nigdy nie pomyślał, że mógłby ją zostawić.
- Niall, znieś swoją walizkę – krzyknął ojciec chłopaka z dołu.
Blondyn spojrzał przez okno, pożegnał się z tym widokiem. Ostatnią rzeczą jaką włożył do walizki była ramka ze zdjęciem jego i Mii, stojące na nocnej szafce. Westchnął i ciągnąc za sobą walizkę zszedl na dół.
- Czas jechać – powiedział Zayn.
- Co?! Nie, jeszcze nie. Nie ma Me, czekamy na nią – zbuntował się Nialler.
Reszta mu przytaknęła.

Mia w pośpiechu wbiegła do domu. Wysoka szatynka powitała ją w hallu. Miała dziwną minę, ale brunetka nie miała czasu na analizowanie tego.
- Ciociu, co się stało? Chłopacy zaraz wyejżdż... – nie dokonczyła, kiedy zobaczyła Jase`ego siedzącego na kanapie w salonie.
- Co tu robisz? – od razu na niego naskoczyła.
Powoli wstal z miejsce i chciał podejść do niej, ale z każdym jego krokiem w przód ona robiła jeden w tył.
- Chciałem cię przeprosić. To nie miało tak wyjść. Nie wiem co mnie wtedy napadło – zaczął spokojnie jakby nic wielkiego się nie stało.
Dla Mii zdrada to nie było cos mało znaczącego.
- Może mi jeszcze powiesz, że pomyliłeś łóżka – krzyknęła z frustracją w głosie.
Nie odpowiedział na jej zarzut.
- Zresztą, nie chcę cię słuchać! Po co ty tutaj w ogóle przychodzisz?! – wrzeszczała, jak opętana.
Chłopak energicznie podszedł do niej i próbował przytulić. Odepchnęła go od siebie i wymierzyła cios z otwartej dłoni prosto w jego policzek.
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj! Wynoś się stąd! – wskazała ręką w stronę drzwi wyjściowych.
- Będziesz jeszcze żałować, że ze mną zerwałaś – powiedział z wyższością w głosie.
 Dla brunetki, tego było za wiele.
- Get out!! – wrzasnęła jeszcze głośniej niż wcześniej.
Chłopak już się nie odezwał i posłusznie opuścił jej dom. Kiedy tylko drzwi za nim się zamknęły, Mia opadła na kolana i zalała się łzami.
Ciotka zeszła z góry i widząc siostrzenice podbiegła do niej. Nie zadawała żadnych pytań, po prostu ją mocno objęła.
- Nie chcę juz tu mieszkać... – wyszeptała.
Kiedy się uspokoiła próbowała namówić ciotkę, aby pozwoliła jej wyjechać razem z chłopakami. Jednak na darmo wymyślała argumenty i wylewała łzy, ciotka była nieugięta. Zadzwonił telefon jej ciotki, więc wyszła do drugiego pokoju i dyskretnie zamknęła drzwi. Mia stała oparta o blat i sprawdzała smsa:
Od : Nialler xx
Treść wiadomości : Gdzie jesteś? Wracaj! Zaraz wyjeżdżamy!
______________________________________________________________________________________________
Nie odpisała. Wiedziała, że jeśli chce zobaczyć chłopaków musi szybko wracać do domu Nialla. Wiedziała, że szanse tego, że wyjedzie razem z nimi są zerowe albo minusowe. Kiedy jej ciotka wyszła z pokoju ostatni raz postanowiła zadać to pytanie.

sobota, 21 stycznia 2012

10. Niespodziewana wizyta


'Niespodziewana wizyta'

Niekiedy życie zaskakuje nas w najmniej oczekiwanym momencie. Różnie tylko bywa, ponieważ czasami jest to miła niespodzianka a innym razem odechciewa się istnieć.  

- Jak to 'nie możesz go znaleść' ? - zapytała z przerażeniem dziewczyna.
- No... sprawdzałem wszędzie, ale nie ma. Nigdzie - odpowiedział Loczek z przestraszonymi oczami. - Myślałem, że jest w łazience... Ale nie ma, ani w pokoju, kuchni.
Cała czwórka pobudzona już ze strachu wałęsała się po salonie z coraz bardziej zakłopotanymi minami. Louis'a nie było...
- C-co robimy ? - zapytał Zayn.
- Nie możemy go zostawić, nie teraz. Pewnie siedzi tam gdzieś przerażony, ale przecież... No, wróci. - powiedział blondyn. Wogóle nie czuł się winny zaginięciu Louisa. Tymczasem Me i Harry wymieniali się informacjami dotyczącymi teraźniejszego miejsca  pobytu Louiego. Oprócz parku i ich domu, nic nie przychodziło im do głowy.
- Gdzie teraz idziemy ? - zapytała dziewczyna. Ona i Harry ubierali się i stali już koło drzwi.
- Co ? Gdzie ? Jak ? Dokąd wy do jasnej cholery idziecie ? - wrzasnął Niall, przekrzykując Zayna. Jednym susem znalazł się obok drzwi, a co więcej zatrzasnął je tuż przed nimi. - Nie pójdziecie nigdzie jest prawie pierwsza w nocy...
- Tak, jest pierwsza w nocy, a Louis gdzies błądzi zupełnie sam. - sprzeczała się Mia - A to wszystko przez Ciebie - dodała po chwili.
- Co proszę ? Przeze mnie ?- zdziwił się blondyn i wybałuszył oczy na wściekłą dziewczynę.
- Gdybyś nie wpadł na głupi pomysł ze straszeniem nas o północy nic by się nie stało...
- Więc to ja jestem wszystkiemu winien ? - zdziwił się znów Nialler.
- Cholera, Niall nie mamy czasu. Im prędzej go znajdziemy tym prędzej będziemy mogli odpocząć. - odpowiedziała zdenerwowana. - A teraz wypuść nas, proszę...
- Sami nigdzie nie idziecie. - odezwał się Zayn i zaczął się ubierać.
- Owszem, pójdziemy. Ktoś musi zostać w domu, bo Louis może tu wrócić. My pójdziemy. - rzekł zniecierpliwiony już Harold. - A ty Zayn, przepraszam ale musisz zostać z Niallem. Trzeba go pilnować - dodał zauważywszy niepewną minę przyjaciela. - Jesteśmy pod telefonem. Cześć. - i wyszli.
*OCZAMI ME*
Nie wiem kompletnie co robić. Gdzie Louis ? Jak się ma ? Co się z nim dzieje ? Te pytania huczały mi w głowie. Wychodząc z domu rozglądałam się wokoło, ale przerażająca ciemność uniemozliwiła mi rozróżnienie nawet swoich butów. Dookoła tylko drzewa, żadnej żywej duszy. Nie zdradzę jakie myśli chodziły mi po głowie, co się dzieje z Louisem. Harry był spięty, cholernie spięty. W dodatku cały czas milczał. Co się przecież żadko zdarza. Doszliśmy do parku, w którym na szczęście lub nieszczęście świeciły się latarnie. Niewiele, bo ich reszta została ofiarami osiedlowego wandalizmu.  Altanka, ławki, fontanna. Sprawdziliśmy wszystkie te miejsca, ale nigdzie go nie było ! Co teraz ? Co teraz ? CO TERAZ ?
- Gdzie teraz ? - odezwałam się szeptem. Bardzo cicho. Głośniej biło nawet moje własne serce.
- Nie wiem - odpowiedział Harry również cicho. Był taki nieswój kiedy się nie usmiechał... A miał przecież taki piękny uśmiech. I oczy. I usta. I włosy. I wogóle był piękny. Wspaniały. Jedyny. Spojrzałam na niego z ukosa. Wyglądał tak smutno. Martwił się, bo jego przyjaciel zaginął. A ja ? Co ja mam w takiej sytuacji zrobić ? Podeszłam bliżej i przytuliłam go. Tak mocno ja potrafiłam. W nozdrza wdarł mi się jego przyjemny zapach, a w ramionach miałam całego, niezastąpionego i cudownego Harrego Styles'a. To było takie przyjemne, takie... inne. Jak dotąd w objęciach nie miałam wielu chłopaków, ale na pewno żaden z nich nie był mi bliski tak jak Niall. Można więc pomysleć, że się nie liczy, był moim przyjacielem. A kim jest dla mnie Harry ? KIM ? Kumplem ? Nie, on był kimś więcej... i tak przyjemnie się go przytulało.  OTRZĄŚNIJ SIĘ !!! NIE MOŻESZ z nim romansować, kiedy jego najlepszy kumpel zaginął. Jak na komendę oderwałam się od Harrego. Może nawet za szybko, dlatego Loczek spojrzał na mnie z zaskoczeniem na twarzy.
- Musimy znaleść Louiego. - usprawiedliwiłam się, choć nadal patrzał na mnie zdziwionym wzrokiem. Odeszliśmy od siebie i wróciliśmy do poszukiwań. Tak przynajmniej mi się wydało, bo na prawde to krążyliśmy po parku. Żadne inne miejsca nie przychodziły nam do głowy. Patrzę na zegarek 1:47. Rany, długo już go szukamy, w dodatku Zayn nie zadzwonił, że Louis jest już bezpieczny w domu, czy gdziekolwiek teraz jest. Ważne, żeby był bezpieczny.
- Harry - zaczęłam delikatnie.
- Chodźmy już, jest ciemno. Poczekamy na niego w domu - przerwał mi Loczek. Zapewne myślał o tym samym co ja. Dojście do domu zajęło nam krócej niż zwykle, także po chwili byliśmy w domu. Drzwi otworzył nam Niall, ale na nasz widok miał nieciekawą minę. Pewnie spodziewał się Louisa...
- Nie wrócił jeszcze. - ubiegł nie z pytaniem Zayn. Nie wiedziałam co robić teraz. Z jednej strony miałam ogromną ochotę położyć się do łóżka, ale z drugiej bałam się o Louisa. To drugie wzięło nade mną górę i spać nie poszłam. Nie poszliśmy.
Godz. 2:09 Siedzimy, czekamy,myslimy. Louiego nie ma.
Godz. 2:16 Siedzimy, czekamy, już nie myslimy. Louisego nie ma.
Godz. 2:34 Czekamy, szwędamy się po całym domu, byle tylko nie zasnąć. Louiego nie ma.
Wtem, krótki, prawie niesłyszalny hałas otwieranych drzwi. Nasze głowy zwróciły się w ich kierunku. Ktoś wchodził do mieszkania, powoli, jedna noga wystawiona poza próg. Druga, reszta ciała. Twarz chłopaka o brązowych, rozczochranych włosach pojawiła się w domu. Wszyscy rzucilismy się do niego wrzeszcząc, krzycząc, nakurwiając salta po drodze. LOUIS WRÓCIŁ.
- Ejjjj, zabijecie mnie ! - wrzasął po chwili. Kiedy już z niego zeszliśmy, podniósł się z podłogi, na którą przypadkowo spadł i otrzepując się z kurzu dodał - Nic, mi nie jest. Schowałem się w ogrodzie, kiedy Niall zaczął udawać ducha. Nie wiedziałem, czy jesteście w domu, dlatego czekałem, az w końcu zapaliliście światło. Ja tam zamarzałem !  - odpowiedział na wszystkie na nasze pytania bez uprzedniego zadawania ich.
- Najważniejsze, że jesteś. Umieraliśmy ze strachu. - powiedział Harry i bardzo mocno przytulił chłopaka.
- No..-potwierdził niezbyt przekonująco Zayn potakując głową.
- Chodźmy spać - odezwał się Niall. Pozostali łącznie ze mną przystali na propozycję. Razem, wspólnie rozłożyliśmy się w salonie, by spać w jednym pokoju. Nikt, nie chciał tego wieczoru zostawiać Louisa samego. Dla większego poczucia bezpieczeństwa zasnęliśmy wszyscy razem.

Nie spałam dobrze. Ciągle stukanie budziło mnie co parę minut. Patrzę na telefon, godz. 03:03. Ja pierdolę... Kolejny hałas. Za bardzo zadziałały na mnie te horrory, budzę Nialla.
- Słyszysz ? - pytam.
- Hmmm..co..? - odpowiada zaspany przecierając oczy. Następny hałas. Tym razem go rozpoznałam, to był dźwięk otwieranych drzwi. Niall widocznie też go rozpoznał, bo spojrzał na mnie przestraszony. Powoli wstaliśmy i podeszliśmy do przedpokoju. Drzwi otwarły się, ale w ciemności nie było nic widać. Były to na pewno dwie postacie.
- Mrrr..kociaku... Chodźmy do sypialni. Będziemy sami, nikt nam nie będzie przeszkadzał - powiedział mężczyzna o głębokim głosie.
Ktoś zaświecił światło. Moim oczom ukazała się postać ojca Nialla (już) bez koszulki, z gołą klatą. Obok niego stała kobieta o blond, prostych włosach w samym biustonoszu i któtkiej spódniczce.
- Co wy tu robicie ? – wrzasnęła mama Nialla
- Śpimy. Dobranoc. - powiedziałam szybko i odeszłam w stronę salonu.
Niall pozostał jeszcze chwilę z rodzicami, a później oni pospiesznie wskoczyli na górę. Jeszcze nigdy nie widziałam ich tak zmieszanych.
Położyłam głowę na poduszkę i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

Gwałtownie się przebudziłam słysząc podejrzane dźwięki. Spojrzałam w miejsce skąd te dźwięki dochodziły. Okno, które uchyliliśmy, bo było nam gorąco, nadal było otwarte. Znów to przeraźliwe szumienie, jakby ktoś chodziło przed domem. Bezszelestnie wstałam i na paluszkach przeszłam do kuchni. Zabrałam pierwszą z brzegu patelnie i próbując oddychać jak najciszej podeszłam do okna. Serce łomotało mi jak szalone, w głowie miałam najmroczniejsze scenariusze. Ciemna postać próbowała dostać się do środka. Przełożyła przez futrynę najpierw jedną nogę, później drugą, a kiedy stanęła na równym gruncie zamachnęłam się i przyłożyłam z całej siły. Tajemnicza postać zasyczała i opadła na podłogę.
- Moja głowa... – wydała z siebie kilka dźwięków.
Czekaj, czekaj! Znam ten głos.
- Liam? – zapytałam powoli.
- A kto inny?! – zapytał ironicznie nadal trzymając się za głowę.
Pociągnęłam go za rękę do kuchni i oświeciłam światło. Zasyczałam widząc krew sączącą się z jego czoła. Szybko odnalazłam w szafce apteczkę i oczyściłam ranę.
- Co ci przyszło do głowy, żeby mnie bić patelnią? – zapytał z uśmiechem na ustach.
Jakby nie patrząc cała historia była zabawna. Ale dopiero, kiedy się zakończyła.
- Nie miałam pojęcia, że to ty. Myślałam, że to złodziej! – usprawiedliwiłam się.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem, ale po chwili się opanowaliśmy się widząc Zayna przewracającego się na drugi bok. Czułam się taka szczęśliwa, kiedy miałam go przy sobie. Naprawdę bylibyśmy świetną parą, ale on mnie nie chcę i chyba muszę się z tym pogodzić. Nalałam na wacik wodę utlenioną i zamyślona przyłożyłam do rany Liama.
- Ssss... – zasyczał z bólu, co od razu wyrwało mnie z zamyślenia.
- Ups... Sorki – powiedziałam i przejechałam opuszkami palców po jego ciepłym czole – Po co ty w ogóle właziłeś przez to okno? – zapytałam zbita z tropu.
- Byłem z Olivią i nie miałem jak dostać się do domu Nialla – wytłumaczył, szczerząc się na samą myśl o swojej dziewczynie.
Ja natomiast na słowo „Olivia” doznałam obrzydzenia i nienawiści zarazem. Zakończyłam opatrywanie rany przyklejeniem plastra. Schowałam apteczkę z powrotem do szafy i ruszyłam w stronę śpiących chłopaków.
- Zaczekaj! – szepnął Liam.
Zatrzymałam się i odwróciłam na pięcie. Podbiegł do mnie i przytulił, mówiąc przy tym ciche „dzięki”.
Kiedy oboje podeszliśmy do śpiących chłopaków zobaczyliśmy Zayna przytulonego do Nialla. Zostawili nam miejsce między Harrym a Zaynem, więc byliśmy skazani na spanie obok siebie. Położyłam się pierwsza, od razu po mnie zrobił do Liam. Czułam się nieswojo, nie wiedziałam jak mam się zachowywać. Spojrzałam na prawo i zobaczyłam smacznie śpiącego Loczka. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, zaspany lekko uchylił powieki, odwzajemnił uścisk i znów zasnął. Nie mam pojecia co robił w tym czasie Liam, nie chciałam nawet wiedzieć. Klatka Harrego lekko unosiła się ku górze, a jego serce biło równomiernie. Zaczęłam liczyć uderzenie, aż wreszcie zasnęłam.

wtorek, 17 stycznia 2012

9.Przezwyciężyć strach


'Przezwyciężyć strach'


Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu.
Mark Twain


Mia z Niallem razem poszli w stronę jego domu obejmując się. Po drodze spotykali wiele par trzymających się za ręce. Z jednej strony mogli taką przypominać, pomimo tego, iż obydwoje mieli podpuchnięte, zaczerwienione oczy od płaczu. Po 20 minutach doszli do domu.Wiedzieli, że chłopacy już tam napewno są. Już kilka metrów przed nim czuli zapach naleśników zapewne przyżądzanych przez Harrego. To była jego specjalność. Po przekroczeniu progu drzwi zapach był coraz bardziej rozpoznawalny. To były naleśniki z czekoladą. I bananami.
- Udawajmy - szepnął Niall do ucha Me.
Mia wzięła sobie zalecenie przyjaciele do serca. Z progu drzwi podeszła do Harrego, przytuliła się do niego i przeprosiła za swoje wcześniejsze zachowanie. Ten znowu zachował się jak dżentelmen i wziął winę na siebie. Po kilku minutach zapominając o troskach Mia zachowywała się, a raczej sprawiała wrażenie normalnej Mii. Z Niallem było gorzej. Louis od razy wychwycił jego opuchnięte oczy.
- Stary, co jest ? - zapytał z ciekawości.
- Dam radę. - odpowiedział blondyn. Ruszył w stronę drzwi swojego pokoju, ale brunet go zatrzymał.
- No co jest ? Gadaj. - nalegał.
- Oglądaliśmy Titanica. Płakałam. Dotrzymywał mi towarzystwa - wyjaśniła Mia. Poklepała bruneta po ramieniu - Z wami mam zamiar dzisiaj obejrzeć Paranormal Activity 2... Będziemy ryczeć jak nigdy.
- Na filmie Paranormal Activity ?
- No... ze strachu oczywiście. - zaśmiała się dziewczyna. Śmiech nie wyszedł realiste zabrzmiał raczej jak łkanie. Niall wykorzystał sytuację i czmychnął do pokoju. Po paru sekundach słychać było dźwięk zamykany drzwi na klucz, a później już tylko głośne dźwięki z wieży.
- Co mu jest ? - zapytał Harry tarmosząc swoje bujne loki.
- Zły dzień, to wszystko. Zdarza się. - odpowiedział Zayn popierając wersję brunetki, za co była mu bardzo wdzięczna. Wypowiedź Zayna musiała uspokoić pozostałych chłopaków, bo przestali pytac. Zamiast tego zabrali się do szykowania wieczorku z Paranormalem. Popcorn, picie i chusteczki dla Me były na swoich miejscach około godziny 9:30 pm. Ostatnie poprawki i seans był gotowy. Mia z ciekawości spojrzała na iPhona Harrego. Ze zdziwieniem stwierdziła że na tapecie miał ICH zdjęcie. Z imprezy, kiedy muzyka grała w najlepsze Harry zarządził sesję zdjęciową. Jedno ze zdjęć na którym się przytulają miał na tapecie telefonu. Poza nim w oczy rzucała się także notatka o treści :
"WIECZOREM WIZYTA U EDA  10:00 pm."
- Harry... - zawołała - Czy ty czasem nie masz być dzisiaj u jakiegoś Eda ?
- Rany - pisnął - rzeczywiście... I co teraz ?
- Możesz jechać, dam radę – powiedziała – W końcu mam jeszcze resztę chłopaków, no nie? – wyszczerzyła się w sztucznym uśmiechu.
- Nie ma mowy - zaprotestował Harry - Oglądam Paranormal Activity razem z tobą i nimi. Dzwonie do Eda i przełożymy to na... przyszły miesiąc.
- Zresztą zanim dojechałbyś do Londynu byłaby już noc – podsumował wszystko na koniec Zayn.
Wszyscy przytaknęliśmy mu. Harry wyszedł na chwile na dwór i po chwili uśmiechnięty wrócił.
- Wszystko zalatwione! – krzyknął i otworzył lodówkę.

Po wygodnym ułożeniu się na kanapie, rozsypaniu paluszków i zgnieceniu pilota przez Louisa, czyli po 15 minutach włączyli film. Początek filmu był bezsensownie nudny. Uodpornione umysły nie dały nabrać się na dziwne odgłosy filmu.Dopiero po 40 minutach akcja rozpoczęła się w najlepsze. Mia trzymała się jak najbliżej Harrego ściskając jego klatkę piersiową. Chłopak wydawał się być tym zadowolony, bo objął ją ramieniem i tak spędzili większość filmu. Jak to na tradycję oglądania horrorów przystało, co parę minut ktoś krzyczał. Najczęściej był to Louis, a w wyniku jego reakcji krzyczała Mia wtulając się jeszcze bardziej w Harrego. Temu znowu było trudno złapać powietrze dlatego też wrzeszczał i machał rękami jak pokopany prądem szturchając przy tym Zayna, który przyłańczał się na koniec wspólnego krzyczenia. Po tak udanej akcji, zaczynali śmiać się nie zwracając uwagi na to, że w filmie właśnie rozgrywa się straszna scena. Tak wyglądało oglądanie horrorów z 3/5 One Direction.
Wielkie skupienie. Ostatnie 20 minut filmu. Wszyscy wpatrują się w telewizor...
- Po co ona tam idzie - szepnął Louis.
- Cichoo - szepnęła w odpowiedzi Mia.
- Ale po co, nie widzi że tam coś jest ? - dopytywał
- Cichoo ! - powiedział Harry
- Ale to coś ją zabije. - nie przestawał Louis
- Lou, zamknij się.
- Ale przecież...Ej, mam pomysł. - odezwał się znowu brunet i zatrzymał film.
- Nie, nie mamy marchewek, Lou. - warnął zdenerwowany Zayn.
- Nieee, chodźcie wywołajmy duchy. Będzie ciekawiej niż w tym filmie - mówił podekscytowany. - Ja wszystko przygotuję, świeczki, tą tablicę, i marchewki na przygryzkę - rzekł uśmiechnięty.
Reszta nie była tak bardzo przekonana jak Lou. Jednak nie chcąc zrobić starszakowi przykrości pomogli mu w przygotowaniach. Po chwili wszystko było rozstawione i przygotowane na przybycie duchów.
- To... jak to sie robi ? - zapytała znudzona dziewczyna.
- Nie wiem, zobaczymy. - odpowiedział - Zamknijmy oczy, skupcie się.
Na słowa 'skupcie się' w ustach Louisa, Zayn zareagował śmiechem. W sile rzeczy śmiać zaczęła się całą trójka ku oburzeniu starszaka.
- Cicho, jeszcze raz. Zaczynamy. - mówił niepohamowanie - Duchu jesteś tu ?
Kolejny wybuch śmiechu.
- Czy nas słyszysz ?
I następny.
- Daj nam jakiś znak, panie duchu - powiedziała ze śmiechem dziewczyna. Chłopcy zaczęli się śmiać. Oczywiście oprócz Louisa, on brał to wszystko na poważnie. - Put your ass in the air (tł.:"Rusz swój tyłek w górę") - zaśpiewała.
Ekplozja śmiechu numer 21345897583. Chłopcy nie wytrzymali, zaczęli wić się na podłodze ze śmiechu.
- Skupcie się, bo nam duch ucieknie. Nazwę go... Jared. - mówiła dalej. - Tak... Jared to dobre imię. Jared odezwij się ! Jareeeeed ! - Zayn z Harrym szybko do niej dołączyli i zaczęli wołać razem z nią. Po chwili cały dom zapełnił się okrzykami "Jareeeed!". Gdy zmęczeni opadli na ziemię Mia coś cobie przypomniała.
- Ej..- powiedziała przestraszona - słyszycie ?
- Co mamy niby słyszeć ? Jareda ? Jest idealna cisza... - powiedział zdenerwowany juz Louis.
- No właśnie. Jest cisza... - nie musiała dokańczać. Na twarach towarzyszy zauważyła strach. -  Co z Niallem ?
Nagle, niespodziewanie zegar zaczął wystupiwaś godzinę.
-1... - liczył Louis - 2........5.........8.......10...11...12.PÓŁNOC.
- Me... nie dramatyzuj.- powiedział pocieszająco Harry, zauważył na twarzy dziewczyny grymas strachu.-  Pewnie poszedł spać. Tak, na pewno...
Mia uspokoiła się. Ukoiła oddech, aby był normalnego tempa i przymknęła oczy.
- Odejdźcie... - usłyszała. Ten głos nie był głosem ani Me, ani Harrego, ani Zayna. Nie był to też Louis. Szept dobiegał z drugiego kąta pokoju. Mia delikatnie odwróciła się w stronę głosu.
- Harry - szepnęła - słyszałeś ?
- Co ? - odpowiedział zamyślony brunet.
- Słyszałeś - trzęsłą się ze strachu. - Ktoś powiedział 'ODEJDŹCIE'...
- To pewnie Louis. Prawda Lou ? - zwrócił się do przerażonego bruneta.
- J-j-j-ja ? To n-n-nie ja.
- Zayn - dopytywał się Harry - To ty ? - W odpowiedzi zobaczył głowę Zayna poruszającą się w prawo i lewo.
- Kto tam ? - zapytał Harry wrzeszcząc.
- Cichoo ! Nie wrzeszcz tak... - powiedziała ze strachem.
- Cichoooo... -kolejny szept. Mia odskoczyła od Harrego, 'ktoś' był tuż przy jej uchu.  Harry przestraszony nie tylko szpetem, ale także reakcją dziewczyny podskoczył wysoko, machając rękami. Louis nie zważając na rozwój sytuacji wstał, wreszcząc i pobiegł w stronę łazienki. Natomiast Zayn, człowiek o stalowych nerwach dostał ataku paniki i rozwalił tablicę dzięki któtej mieli porozumieć się z duchami. Machanie rękami Harrego i/lub reakcja Zayna doprowadziły do skutku. W każdym razie rzekomy "duch" oberwał czymś w brzuch i zacżął wić się na podłodze, ale z bólu wymieszanego ze atakiem śmiechu.  Pod ciemnym prześcieradłem kryła się postać blondyna o niebieskich oczach.
- Cholera jasna Niall, zwariowałeś ja tu zawału serca dostaje ! - odezwała się Me, która stałą w drugim kącie pokoju, bo nadal nie podchodziła do przeklętej tablicy. Blondyn krztusił się ze smiechu na podłodze. Kiedy wreście wstał trzymając się za brzuch powiedział :
- A ta wasza reakcja... buhahaha ale z tego będą zajebiste wspomnienia. - i zaczął kaszleć ze śmiechu. Gorzej, krztusił się i pluł krwią. Mia i Zayn podeszli do niego i podtrzymywali go z dwóch stron.
- Niall, wszystko ok ? - zapytał pakistańczyk. w odpowiedzi usłyszał tylko kaszlenie i parę kropel krwi wylądowało na jego koszulce . Blondyn podszedł do umywalki i kaszlał nadal.
Zayn zareagował dosyć dziwnie. Podłożył sobię plamę z krwi do ust i najzwyczajniej w świecie... zlizał ją ! Oczy Me, Harrego stały się wielkie jak spodki. Dla bezpieczeństwa obydwoje odsunęli się i trzymając się za ręce podeszli do ściany.
-Mmmmm... dobry ketchup... - powiedział po chwili - Długo się męczyłeś z rekwizytami Niall ? - zwrócił się ksztuszącego się ze smiechu blondyna.
- Ketchup ?! K-k-ketchup...?! To sos chili, idioto... - śmiał się nadal blondyn.
- Nialler, czy Ciebie totalnie pojebało ? - zapytał Harry nadal trzymając za rękę Me. - Musiałeś urządzić ten cały cyrk zaraz po obejrzeniu Paranormal Activity i wywoływaniu duchów ??
- Inaczej to by nie miało sensu... - tłumaczył się blondynek.
- Chodźmy po Louisa... - powiedziała Mia. - Biedak przerazony siedzi zamknięty w łazience... Jeszcze sobie coś zrobi. A z tobą, Niall policzę się później. W nocy.
- Uuuuu...Boje się - Blondyn udał przerazonego.
- Ja po niego pójdę. - odezwał się Harry czule spoglądając na dziewczynę.
Pozostała trójka przeniosła się do salonu i powoli zaczęła ogarniać rozsypany popcorn. Po chwili, gdy Nialler przestał robić sobie żarty z Me, gdyż ta uderzyła go porządnie butelką w głowę usadowili się wygodnie na kanapie.
- Zmęczona jestem jak cholera - ziewnęła dziewczyna.
- Taa, a mi serce nie przestaje tak 'łuput,łuput'. - powiedział Zayn naśladując dziewczęcy głos. Jego reakcja wywołała lawinę śmiechu. Po chwili doszedł do niech Harry.
- A Louis ? Żyje jeszcze ? - zaśmiał się Niall.
- Właśnie miałem to wam powiedzieć. Nigdzie nie mogę znaleść Louisa... - mruknął nieśmiało Loczek.

niedziela, 15 stycznia 2012

8.Żyć pomimo


'Żyć pomimo'


czasem przychodzi taki moment w życiu człowieka, że trzeba zrezygnować, zapomnieć, pójść na przód. i nieważne, jak cholernie by ci zależało, jak trudne by to było. po prostu trzeba.


- Widzisz, bo mam ci coś ważnego do powiedzenia. Mam do ciebie zaufanie i wiem, że mi zawsze pomożesz Jestem taki szczęśliwy -mówił dalej - nie potrafię tego opisać w słowa, ale wiesz, chcę żeby nie było na razie rozglosu. Rozumiesz mnie ?
- Tak, jasne. Rozumiem - powiedzała.
- Zakochałem się. Tak bardzo się zakochałem.
Mia promieniała. Znowu wszystko nabrało sensu. Przed oczami widziała fajerwerki, gwiazdki, serduszka. Już dawno nie była tak szczęśliwa. Jak dziecko. A wtedy :
Buuum.
- Ja tak bardzo kocham Olivie - powiedział. Dziewczynie świat zawirował przed oczami. Słyszała bicie własnego serca. Było bardzo nieregularnie i okropnie głośne. Osunęła się w nicość. Poza jej światem Liam prowadził jednoosobową debatę i opowiadał o Olivi. Tak, o tej Olivi. Byłej dziewczynie Nialla.
_________________________________________________________________________________________________


W domu chłopaków Niall czekał na sms od przyjaciółki. W końcu wziąl telefon i wystukał :
Do : Me ;*
Treść wiadomości : Hej. Jak tam u Cb ? Odpisz, umieram z ciekawości ;)

Chwilę potem dostał odpowiedź :
Od : Me ;*
Treść wiadomości : Zajebiście.
Wiedział, że wcale tak nie jest. Ona przeklinała tylko wtedy, gdy cierpiała. Było źle. Wiedział to. Czuł. Cierpiał.


_________________________________________________________________________________________________


Tymczasem Me przebywając pierwszy raz od niepamiętnych czasów sam na sam z Liamem wolałaby przeżyć cały dzień z Louisem zamkniętą w jednym pokoju. Olivia to, Olivia tamto. Lubi to, woli tamto.  W sumie to mogłaby napisać o niej książkę. Wyobraziła sobie to :
Dedykcja :
Dla Nialla,
za to, ze zawsze był.
Dla Liama,
za to, że go nie było.
Dla Olivi,
za to, że go zabrała.
Uśmiechnęła się gorzko pod nosem. Liam to zauważył.
- Z czego się śmiejesz ? - zapytał.
- Nie, nic, nic - odpowiedziała wymijająco.
- Bo widzisz, chodzi o to, ze ja nie wiem. No wiesz... jak to chłopakom powiedzieć.
- Zaraz, jak ona się nazywa ? - zapytała udając ciekawość i niewinność.
- Olivia Baker.
- Och, bo widzisz. Może ci tego nie mówiła. Ale chodziła z Niallem. Zerwali przed wstapieniem Niallera do X-factora. - czuła taką niesamowitą rozkosz, raniąc go.
- N-na prawdę ? - szepnął zdrętwiałymi wargami - Nic nie wiedziałem. Myślisz, ze będzie zły ?
'Tak' chciała powiedzieć. Ale wtedy spostrzegła czego chciała będąc z Liamem. Żeby był szczęśliwy. A jeśli z nią jest szczęśliwy...
- Nie, skądże. Przecież zerwali. To było dawno. Musze lecieć - odeszła zostawiając za sobą resztki jej połamanego serca.
- Poczekaj - krzyknął za nią. Wahała się czy usłyszy zwykłe 'dziekuję' czy 'jesteś wspaniała'. Niestety następne zdanie rozwiało wszelkie wątpliwości.
- Chciałaś mi coś powiedzieć, tak ? To po to się tutaj spotkaliśmy prawda ?
- Ach, tak. Louis stłukł lampę. Zachciało mu się skakać po kanapie. - zmyślała jak z nut zabawną historyjkę rzucania skarpetą. Zdziwiła się, że we wszystko uwierzył, mogła jeszcze dodać do niej smoki, żeby troszkę podgrzać atmosferę.
Po 15 minutach była już w domu. U progu drzwi powitał ją Niall ze smutnym wzrokiem i pytaniem ' Co się stało ?'
- No więc... - zaczęła spokojnie - Podeszłam, powiedział mi i przyszłam tutaj.
- Ale co ci powiedział ? - zapytał.
- Że sie zakochał - szepnęła ze szklistymi oczami.
- Serio ??
- Tak, na 100% serio. W Olivi.
Tym razem to Niall został wybity z tropu. Patrzył na dziewczynę wielkimi oczami. ' W Olivi' te słowa huczały mu w głowie. Z wrażenia usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach. Mia wiedziała, że on cierpi. Przecież tak bardzo ją kochał, ale ona odeszła.
- Och, Niall - szepnęła przytulając go. - Nie łam się. Zawsze Ci pomogę, przecież wiesz.
- Ale... jak ? - zapytał Niall drżącym głosem - Jak to się stało. Przecież ona mieszka tutaj, a on w Anglii.
- Nie wiem, nie pytałam. To wszystko zabolało mnie nie mniej jak z ciebie. Powiedział mi, że sie zakochał, a mi wszystko zawirowało przed oczami. Dalej nic nie pamiętam... Ach, tak i mamy problem...
- Co jeszcze sie mogło stać ?! - warknął.
- Niech to Niall, weź i wyluzuj. Musimy sprawić, żeby Louis stłukł lampę.- powiedziała delikatnie - Nie pytaj. - dodała napotkawszy wzrok przyjaciela.
- Tak, rzeczywiście problem na skalę światową, wiesz...- mruknął i poszedł do swojego pokoju, potrącając przy tym lamę, która z trzaskiem upadła na podłogę.
Jeden problem z głowy – pomyślała brunetka.
Me nie wiedziała co zrobić. Ona miała złamane serce. Niall także, a przecież zawsze było tak, że jeden pocieszał drugiego. Teraz już nie było ratunku. Znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Z rozmyślań wydarł ją dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili do salonu wparował Louis, Zayn i Harry taszcząc wielkie torby.
- Zaaaaakupy przyniosłem - krzyknął Louis w prgu drzwi.
- Tak, TY kurwa przyniosłeś - warnął za nim Zayn obładowany stertą foliowych toreb. Lubiła Zayna, taki typowy 'bad boy'.
- Młody, nie pyskuj, bo oberwiesz. - powiedział brunet celując w Pakistańczyka packą na muchy. Po chwili obaj chłopcy leżeli na podłodze szturchając się wzajemnie.
- Hej, jak tam młoda ? - zapytał Harry dosiadając się do niej na kanapie. Tak słodko wyglądał kiedy odgarniał włosy na bok. - Gdzie Paynee i Nialler ? - dodał rozglądając się po salonie. Jego wzrok zatrzymał się na ułamek sekundy na rozbitej lampie, a potem na dłuższą chwile na dekoldzie dziewczyny.
- Nialler w pokoju, nie przeszkadzać mu. Liam pewnie gdzieś na mieście. Dla ciebie Pani Młoda, Loczek- odpowiedziała po chwili.
- Dla Pani, Pan Loczek - uśmiechnął się i zbliżył twarz do twarzy Mii. - Moglibyśmy wreszcie przejść na ty. - szepnął śmiejąc się.
- Taaak, powinniśmy. Chociaż, czy ja wiem... - zamyśliła się. - Najpierw musiałbyś przestać gapić się na moje cycki - warknęła i wyszła z mieszkania. Szła drogą aż do centrum, po drodze kolejno odrzucając połączenia Harrego, Zayna i Louisa. Odizolować się od nich wszystkich - to było to, czego chciała.
Przyszła do parku, podeszła do ulubionej altanki jej i Nialla. W środku ktos był. Ciemny blondyn obściskiwał się z dziewczyną.
- Ja pierdole.. - pomyślała - To pewnie Liam z Olivią...
- Oj, przepraszam - udała, ze widzi ich pierwszy raz. Ku jej zdziwieniu to nie był Liam, a co najważniejsze nie była to też Olivia.
- Wariuuujesz - powiedziała do siebie. Postanowiła nie przejmować się i usiadła na ławce, obok kolejnej pary.
- A co mi tam, niech się czują skrępowani - pomyślała. Chłopak spojrzał na Me i powiedział:
- Hej, Me. - poznała ten głos. Ten głęboki, seksowny głos.
- O ja jebie... - powiedziała na głos - Ze mną jest cooraz gorzej. Już teraz nawet go słysze.
Liam wytrzeszczył oczy na widok mówiącej do siebie Me. Sprawiała wrażenie opętanej, jak z tego filmu, który oglądali razem.
- Hej słońce, dobrze sie czujesz ? - to powiedziała dziewczyna.
- Och, Olivia - zatrzeszczała Mia udając że nic się nie stało - Liam, rany nie poznałam Was, tak słodko wyglądacie... - tu wstawiła udawany słodki uśmiech.
- O tak, idealny sposób na spławienie zakochanych - pomyślała Mia - Komplement.
- Dzięki - zarechotał Liam, robiąc się czerwony. Me za plecami Olivi udała odruch wymiotny do siedzącej naprzeciw nastolatki. Ta zaś zaśmiała się sztucznym, głośnym śmiechem.
- Musze lecieć. Ach, Liam nie zapomnij o dzisiejszym wieczorku filmowym. Ok ? - Olivia wstała i odeszła krokiem godnym modelki machając zadkiem na prawo i lewo. Liam patrzył na nią łakomym wzrokiem.
Co to za kretyn - pomyślała.
- Tak, na mnie też pora. Cześć - wstał i odszedł w przeciwną stronę. Nawet nie spojrzał...
Me posiedziała chwilę na ławce, ale po chwili z nadmiaru rozpieranych emocji pobiegła w stronę altanki.
W śroku znowu ktoś był. Tym razem blondyn, ale farbowany.
- Niall ? Co ty tu robisz ? - zapytała
- Widziałem ją. Była z Liamem. - powiedział blondyn z oczami pełnymi łez.
- Rozmawałam z nimi, a raczej pfff... wymieniłam dwa słowa. - wzruszyła ramionami, ale w oczach miała łzy.
- Me, damy rade, co nie ? - zapytał drżącym głosem.
- Tak, damy.
- Przecież mamy jeszcze Loiusa, Harrego i Zayna.
- Ja tylko Louisa i Zayna. Z Harrym sie pokłóciłam. Musze to odplątać jak wrócimy.
- Bedziemy żyć. Zapomnimy, tak ? Przecież nie będziemy czekać wiecznie...
- Będziemy...
- Tak wiem - powiedział i przytulił Me. - Ale postaramy się, ok ?
- Będziemy żyć.
- Bedziemy żyć jak gdyby nigdy nic.
- Będziemy żyć pomimo bólu, chłodu. Pomimo tego wszystkiego.
- Żyć pomimo...