‘Ironia losu’
To właśnie Ty uratowałeś mnie kiedyś od niego..oby znalazł się teraz ktoś kto uwolni mnie od Ciebie.
(Victoria Justice - All I want is everything) Mia została obudzona przez promienie słońca próbujące przebić się przez szybę. Powoli podniosła się na łokcie i rozejrzała po pomieszczeniu.
- To nie mój pokój! – wychrypiała pół przytomna.
Opadła na poduszkę i próbowała przypomnieć sobie wydarzenia ostatniej nocy. Przez chwilę grzebała w pamięci, aż w końcu ocknęła się.
- To pokój Niallera – powiedziała przy tym lekko kiwając głową.
Chłopaka nie było w pokoju. Spojrzała na zegarek, dochodziła 7 rano.
- Niezłe wyczucie czasu! – pochwaliła samą siebie.
Właśnie w tym momencie powinien zadzwonić budzik nawołujący, aby wstała do szkoły. Dziś zrobiła to sama, więc nie potrzebowała budzika. Kiedy zebrała siły, żeby wstać podreptała do swojego pokoju. Otworzyła wielką szafę z ubraniami i rozejrzała się w poszukiwaniu czegoś konkretnego do ubioru. Założyła na siebie czerwoną bieliznę i stała tylko w niej dopóki nie znalazła reszty ciuchów. Kiedy była gotowa przejżała się w lustrze. Niebieskie rurki, koszulka z flagą Wielkiej Brytani i na to koszula w kratę zawiązana u dołu. To był idealny strój. Wyciągnęła ze szkatułki czarną gumkę do włosów i zrobiła na głowie bezwiednego koka. Swoją fryzurę zakończyła czerwoną chustką zawiązaną na głowie. Otworzyła kolejną szafę, w której mieściły się tylko buty i wyjęła z niej conversy, które później założyła. Spakowała w torebkę wszystkie potrzebne do zajęć książki i zbiegła na dół. Zobaczyła siedzących w salonie, zajadających się płatkami z mlekiem i oglądających jakąś telenowele Louisa i Liama.
- Hejka! – rzuciła w ich stronę melodyjnie.
Odpowiedzieli jej tym samym, ale nie wyszło tak samo, bo mieli buzie pełne jedzenia. Brunetka zaśmiała się i powędrowała do kuchni. Wyjęła z lodówki zimny kawałek pizzy i położyła go na talerz, co chwilę podgryzając. Sok pomarańczowy wlała do szklanki i usiadła na kanapie obok chłopaków.
- Gdzie Niall? – zapytała, kiedy przełknęła sok.
- W sklepie – odpowiedział zapatrzony w ekran telewizora Lou.
- A Zayn? – zadała kolejne pytanie.
Tym razem odpowiedział jej Liam, który patrzył na nią.
- Śpi.
Chciała zapytać o swojego chłopaka, ale jej ukochany zdążył ją uprzedzić.
- W łóżku – powiedział Liam bez entuzjazmu.
- Chyba na ciebie czeka – zaśmiał się Starszak.
Posłała coś, co miało wyglądać jak uśmiech, jednak wyszedł z tego grymas. Liam wpatrywał się w telenowele i nie zwracał na nią uwagi.
- Pójdę do niego – powiedziała bardziej do siebie niż do nich.
OCZAMI HARREGO
Nie spałem już od dłuższego czasu, ale nie miałem nawet siły otworzyć oczu, więc po prostu leżałem. Myślałem o Mii, mojej Mii. Wiedziałem, że była zakochana w Liamie, ale oboje wiedzieliśmy, że ich związek nigdy nie byłby możliwy, bo Liam za bardzo kocha Olivie. Chciałem odciągnąć Me od tego wszystkiego, pokazać jej, że może znaleźć szczęście także z kim innym. I wydawało mi się, że idzie mi nieźle. W końcu wczoraj wydawała się szczęśliwa będąc ze mną. Gdyby mnie nie kochała, nie zgodziłaby się zostać moją dziewczyną. Prawda?!
Usłyszałem lekkie strzypnięcie drzwi i poczułem znajomy zapach perfum. Położyła się obok mnie i położyła głowę na mojej klatce piersiowej. Otworzyłem oczy i pocałowałem ją we włosy. Spojrzała na mnie i posłała najpiękniejszy uśmiech na świecie.
- Dzień doberek! – powiedziała czule całując moje usta.
- A ty nie w szkole? – zapytałem.
Zrobiła minę obrzydzenia i odpowiedziała.
- Za pół godziny mam pierwszą lekcję. Tak pomyślałam, że może mnie odprowadzisz? – powiedziała tym swoim słodkim głosikiem.
Udawałem, że się zastanawiam.
- No, nie wiem, nie wiem.
- Ej! – krzyknęła i uderzyła mnie lekko w ramię.
- No jasne, że cię odprowadze, kochanie.
Wstała z łóżka i czekała aż ja się wygramolę. Zrobiłem to z ociąganiem.
- Boże, Styles! Ubrałbyś się! – odwróciła się, kiedy stanąłem przed nią zupełnie nagi.
- To moja piżama – zażartowałem.
- Lepiej się zakryj, bo mi oczy wypali – odpowiedziała mi pięknym zanadobne – Będę na dole – oznajmiła i trzasnęła za sobą drzwiami.
Założyłem na siebie wczorajsze dżinsy i wyciągnąłem świeżą białą koszulę na długi rękaw z szafy. W łazience przemyłem twarz, umylem żeby i poczochrałem włosy. Następnie zbiegłem na dół, gdzie byli już wszyscy oprócz Zayna oczywiście.
***
Mia i Harry wyszli z domu trzymając się za ręce.
- Więc co masz zamiar robić w wolny dzień? – zapytała brunetka spoglądając na swojego chłopaka.
- Nie mam jakichś konkretnych planów, pewnie poleniuchuje. Szkoda, że musisz iść do szkoły. Moglibyśmy ten dzień spędzić razem – powiedział z udawaną smutną miną.
- Nie kuś, diable! – posłała mu sójkę w bok – Jeśli ciotka dowiedziałaby się, że wagaruję kazałaby mi wrócić do Irlandii, a tego chyba nie chcesz? – uniosła znacząco brwi.
Westchnął głośno.
Nie wiadomo kiedy znaleźli się pod szkołą.
- Nie chcę, żebyś już szła – oznajmił po czym przyciągnął ją do siebie i zamknął w mocnym uścisku.
- Uwierz, że ja też nie chcę, ale muszę – powiedziała patrząc prosto w jego zielone tęczówki.
Na pożegnanie wpiła się w jego usta. Chłopak nie zaprzestawal pocałunku.
- Hej, gołąbeczki! – słyszeli śpiewny dziewczęcy głos.
Odłączyli się od siebie i posłali uśmiech w kierunku szatynki.
- Muszę iść – powiedziała Mia, jeszcze raz go pocałowała i pobiegła w stronę Danielle.
Harry pomachał jej i odwrócił się na pięcie w stronę domu.
OCZAMI MII
- To jak jesteście razem? – zapytała przyjaciółka – To ten Liam, nie?
Ups, zapomniałam, że powiedziałam jej o Liamie.
- Nie, to jest Harry. Mój chłopak. Przedstawiałam ci go wczoraj – wytłumaczyłam.
- Wczoraj?! Hhahaha. Byłam pijana w trzy dupy, nic nie pamiętam. Zresztą mówiłaś, że kochasz Liama – zastanowiła się, pocierając czoło.
- Zdawało ci się! Co alkohol robi z człowiekiem – zręcznie się wywinęłam i pobiegłam przywitać się z Michele i Quinn.
Potem razem poszłyśmy na lekcje, nie chciałam wracać do tej sprawy. Ale Danielle była jedyną, której powiedziałam dokładnie wszystko i nie powinnam jej okłamywać. Muszę jej wszystko wytłumaczyć w przerwie na lunch – pomyślałam, kiedy zadzwonił dzwonek po lekcji biologii.
- Dan! – zawołałam za nią.
Odwróciła się i pogodnie zagadnęła mnie.
- Co jest?
- Muszę ci coś ważnego powiedzieć – zaczęłam.
- No dawaj! – zachęciła mnie.
- Nie teraz i nie tu.
- Boże, chyba nie jesteś w ciąży – jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki.
- Przestań, jeszcze tego by brakowało! Pogadamy w przerwie na lunch na murku za szkołą, ok? – powiedziałam szybko.
- Ta, jasne! – zgodziła się i wyszła na korytarz.
Po tej lekcji wszystko jej powiem. Mam nadzieję, że nie znienawidzi mnie i będzie starała się mnie zrozumieć.
OCZAMI HARREGO
(Bruno Mars - Lazy song) O Boże, co za nuda. Leżę już którąś godzine z rzędu przed telewizorem. Żeby jeszcze coś ciekawego leciało, a tu same pierdoły. Liam siedzi gdzieś na górze z Olivią, Niall gotuje obiad? , Zayn nadal się wyleguje w łóżku, a Louis... No właśnie, gdzie jest Lou? Nie widziałem go od rana. Wyciągnąłem telefon z kieszeni z napisałem wiadomość do przyjaciela.
Do: Pan Marchewka ;****
Treść wiadmości: Gdzie jesteś, Lou? Stęsniłem się za tobą ;****
Odłożyłem aparat na stolik i wróciłem do oglądania jakiegoś nudnego programu o odchudzaniu. Po chwili poczułem wibracje.
Od; Pan Marchewka :****
Treść wiadomości: Pojechałem do Donchaster, spotkać się z mamą i siostrami. Nie martw się wrócę przed wieczorem, zdążymy pobyć ze sobą ;*** Kocham Cię.
Tak, napewno pojechał spotkać się z mamą. Jasne, co za bajeczki. Pewnie chce błagać Hannah, żeby do niego wróciła. Trzeba mu koniecznie znaleźć jakąś dziewczynę. Ja już coś wymyślę.
Spojrzałem na wyświetlacz mojego telefonu, na którym było zdjęcie Mii. Wiem! Powinna mieć teraz przerwę na lunch pójdę zjeść do z nią. Bez dłuższego zastanawiania się wyszedłem z domu. Po drodze kupiłem babeczki z kawałkami czekolady i czekoladowe cappucino. Mia kocha czekoladę!
Już z daleka zobaczyłem ją stojącą przy murku razem z Danielle. Jednak ona była tak pochłonięta rozmową, że mnie nie zauważyła. Postanowiłem skraść się i zrobić jej niespodziankę. Stanąłem za krzaczkiem i miałem zamiar wyskoczyć, usłyszałem kawałek ich rozmowy.
- Czyli, że kochasz go? – zapytała Danielle.
- Najbardziej na świecie... – odpowiedziała brunetka.
(Mindless Behavior - My girl) Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Kocha mnie! Ona mnie kocha! Napewno rozmawiały o mnie, bo o kim innym. Wyskoczyłem zza murku, robiąc wielkie „buum”. Obie zaczęły krzyczeć, dziewczyna w kręconych włosach aż spadła z murku, na szczęście na miękką trawę i nic jej się nie stało. Mia, kiedy zorientowała się, że to ja zaczęła się śmiać. Pomogłem Danielle wstać.
- Co ty tutaj robisz? – zapytały niemal jednocześnie.
- Postanowiłem zjeść z moją dziewczyną lunch – oznajmiłem.
- Jak słodko! – skomentowała przyjaciółka – Nie będę wam przeszkadzać. Spotkamy się na lekcji. Pa – pocałowała Me w policzek i poszła w stronę frontowych drzwi.
Pocałowałem brunetkę i pokazałem jej co przyniosłem.
- Moje ulubione babeczki! – krzyknęła i przytuliła mnie.
- To nie wszystko – powiedziała i wyjęłem kawę.
- Jesteś kochany – wzięła ode mnie gorący napój i upiła jeden łyk.
Posadziłem ją na murku i zostałem z nią dopóki nie zadzwnił dzwonek.
OCZAMI MII
Nareszcie ostatnia lekcja i weekend. Cud, że to angielski, jeśli byłaby to matematyka nie wytrzymałabym. Prawie całe zajęcia przegadałam z Quinn. Pod koniec stwierdziła, że jej się nudzi i zasymulowała ból brzucha. Czego konsekwencją było to, że nauczycielka wysłała ją do domu. Danielle i Michele już godzine temu skończyły lekcje, tylko ja jedyna siedziałam w tej szkole. Na szczęście teraz zostało do dzwonka jedynie 5 minut, co oznaczalo, że za jakieś pół godziny będę w domu, zjem pyszny obiad i do końca dnia bedę leniuchować. 4...3....2... Jeszcze tylko jedna, jeszcze tylko jedna.
- Za tydzień chce widzieć wasze eseye na moim biurku, bez wyjątku – powiedziała tym swoim charakterystycznym głosem pani Liar.
I.... Yeah! Wyszłam z klasy jako pierwsza. Udałam się w kierunku mojej szafki. Zostawiłam nieprzydatne książki i wzięłam tylko te, które przydają mi się w weekend. Praktycznie powinnam iść z pustą torebką, bo wiadomo, że kiedy jest wolne nie robię nic, ale trzeba zachować pozory w końcu. Szłam w stronę drzwi wyjściowych. Korytarz był już pusty. Boże, ta dzicz była szybsza ode mnie. Wykonałam facepalm i sama się uśmiechnęłam, kiedy poczułam czyjś oddech na swojej szyji. (Professor Greend & Emeli Sande - Read all about it) Od razu się odwróciłam i zobaczyłam Austina?
- Czego chcesz? – zapytałam groźnie.
Nic nie odpowiedział, tylko przywarł mnie do jednej z szafek. Próbowałam się wyrwać, ale zacisnął moje dłonie z mocnym ucisku.
- To napaść. Wszystko będzie nagrane na kamerach – zastraszyłam go.
Zaśmiał się gorzko.
- Znam tą szkołe, jak własną kieszeń. W końcu moja matka jest tutaj dyrektorką. Jesteśmy w takim miejscu, gdzie żadna kamera nas nie dojrzy.
- Spadaj ode mnie! – wrzasnęłam i chciałam go kopnąć w krocze, ale uchronił się.
Zaczął całować mnie po szyji, a ja krzyczałam i szarpałam się. Śmiał się ze mnie za każdym razem , gdy moje próby były bezskuteczne. Byłam przestraszona i mega wściekła. Przysięgam, że gdybym miała wolne ręce sprałabym go tak, że jego twarz byłaby sina. Jednocześnie bałam się, że może mi zrobić krzywde. Zgwałcić na przykład. Uwolinił jedną moją rękę z uścisku i swoją wielką łapą zaczął jeździć po moim udzie.
- Pomocy! – to było jedyne na co było mnie w tej chwili stać.
Kiedy zorientowałam się, że znikąd nie otrzymam pomocy, nadal się próbując wyrwać zamknęłam oczy, nie chciałam na niego patrzeć. W pewnym momencie poczułam się wolna. Może odpływałam...
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Liama, który ciska napastnika na sąsiednią szafkę. Nic mu się nie stało, podniósł się i ruszył z pięściami na mojego przyjaciela/ukochanego. Sama się już w tym mylę. Jednak ciemny blondyn był szybszy i uderzył go kilka razy.
- To było tylko ostrzeżenie. Nie dotykaj jej więcej – zagroził mu.
Austin leżał na ziemi i się nie podnosił.
Liam złapał mnie za rękę, na odchodnym kopnął jeszcze leżącego i wyszliśmy. Kiedy tylko znaleźliśmy się za murami szkoły z całej siły przytuliłam się do niego i pozwoliłam łzą płynąć. Położył dłonie na moich plecach i odwzajemnił uścik.
- Obiecuję, że on nigdy cię już nie skrzywdzi. Nikt cię nigdy nie skrzywdzi. Nie pozwolę na to – powiedział patrząc mi prosto w oczy.
Następnie złożył pocałunek na moim policzku, zaraz obok ust. Otarł rękawem swojej bluzy łzy sływające po mojej twarzy i znów mocno mnie do siebie przytulił.
- Dziękuje – wyszeptałam, nadal cała się trzęsłam – Liam?
- Tak?
- Mógłbyś nikomu o tym nie mówić? – zapytałam smutno.
- Nawet Harremu? – był zbity z tropu.
- Zwłaszcza jemu.
Pokiwał twierdząco głową. Wytłumaczył mi co robić w mojej szkole. Okazało się, że uratowała mnie... Olivia, bo to ją odprowadzał Liam do szkoły i usłyszał moje krzyki.
***
Wrócili do domu. Mia udawała, że nic się nie stało. Uśmiechała się, ale jej wzrok napotykał wzrok Liama było widać ból i smutek w jej zielonych tęczówkach. Harry nic nie zauważył, nawet Niall nic nie zauważył. Liam uważał, że bunetka to naprawde dobra aktorka. Postanowili odstresować się przed jutrzejszym pierwszym występem i oglądać jakąś komedię. Zdecydowali się na „Kac Vegas 2”. Rozsiedli się wygodnie na kanapie i pod nią. Cała kanapa należała do Mii, Harrego i Liama. Dziewczyna siedziała w środku głowę trzymając na ramieniu Loczka, lewą dłoń trzymała w uścisku Liama. Pod kanapą miejsce znaleźli Niall i Zayn. Starszak do tej pory jeszcze nie wrócił ze swojego rodzinnego miasta. Wspólny wieczór wszystkim poprawił humor, nawet Mia zaczęła się uśmiechać. Szczerze uśmiechać, nie udawała. (Alyssa Reid - Alone Again) W pewnym momencie zadzwonił dzwonek.
- Ja otworze – zdeklarował się Zayn.
Wrócił po kilku minutach z mniej radosną miną.
- Liam, ktoś do ciebie – powiedział wskazując na drzwi.
Wszyscy byli ciekawi, więc podąrzyli za chłopakiem.
- Pan Liam Pyane? – zapytał czarny mężczyzna w mundurze policyjnym.
- Tak... – odpowiedział niepewnie.
- Prosimy z nami na komisariat...