sobota, 21 stycznia 2012

10. Niespodziewana wizyta


'Niespodziewana wizyta'

Niekiedy życie zaskakuje nas w najmniej oczekiwanym momencie. Różnie tylko bywa, ponieważ czasami jest to miła niespodzianka a innym razem odechciewa się istnieć.  

- Jak to 'nie możesz go znaleść' ? - zapytała z przerażeniem dziewczyna.
- No... sprawdzałem wszędzie, ale nie ma. Nigdzie - odpowiedział Loczek z przestraszonymi oczami. - Myślałem, że jest w łazience... Ale nie ma, ani w pokoju, kuchni.
Cała czwórka pobudzona już ze strachu wałęsała się po salonie z coraz bardziej zakłopotanymi minami. Louis'a nie było...
- C-co robimy ? - zapytał Zayn.
- Nie możemy go zostawić, nie teraz. Pewnie siedzi tam gdzieś przerażony, ale przecież... No, wróci. - powiedział blondyn. Wogóle nie czuł się winny zaginięciu Louisa. Tymczasem Me i Harry wymieniali się informacjami dotyczącymi teraźniejszego miejsca  pobytu Louiego. Oprócz parku i ich domu, nic nie przychodziło im do głowy.
- Gdzie teraz idziemy ? - zapytała dziewczyna. Ona i Harry ubierali się i stali już koło drzwi.
- Co ? Gdzie ? Jak ? Dokąd wy do jasnej cholery idziecie ? - wrzasnął Niall, przekrzykując Zayna. Jednym susem znalazł się obok drzwi, a co więcej zatrzasnął je tuż przed nimi. - Nie pójdziecie nigdzie jest prawie pierwsza w nocy...
- Tak, jest pierwsza w nocy, a Louis gdzies błądzi zupełnie sam. - sprzeczała się Mia - A to wszystko przez Ciebie - dodała po chwili.
- Co proszę ? Przeze mnie ?- zdziwił się blondyn i wybałuszył oczy na wściekłą dziewczynę.
- Gdybyś nie wpadł na głupi pomysł ze straszeniem nas o północy nic by się nie stało...
- Więc to ja jestem wszystkiemu winien ? - zdziwił się znów Nialler.
- Cholera, Niall nie mamy czasu. Im prędzej go znajdziemy tym prędzej będziemy mogli odpocząć. - odpowiedziała zdenerwowana. - A teraz wypuść nas, proszę...
- Sami nigdzie nie idziecie. - odezwał się Zayn i zaczął się ubierać.
- Owszem, pójdziemy. Ktoś musi zostać w domu, bo Louis może tu wrócić. My pójdziemy. - rzekł zniecierpliwiony już Harold. - A ty Zayn, przepraszam ale musisz zostać z Niallem. Trzeba go pilnować - dodał zauważywszy niepewną minę przyjaciela. - Jesteśmy pod telefonem. Cześć. - i wyszli.
*OCZAMI ME*
Nie wiem kompletnie co robić. Gdzie Louis ? Jak się ma ? Co się z nim dzieje ? Te pytania huczały mi w głowie. Wychodząc z domu rozglądałam się wokoło, ale przerażająca ciemność uniemozliwiła mi rozróżnienie nawet swoich butów. Dookoła tylko drzewa, żadnej żywej duszy. Nie zdradzę jakie myśli chodziły mi po głowie, co się dzieje z Louisem. Harry był spięty, cholernie spięty. W dodatku cały czas milczał. Co się przecież żadko zdarza. Doszliśmy do parku, w którym na szczęście lub nieszczęście świeciły się latarnie. Niewiele, bo ich reszta została ofiarami osiedlowego wandalizmu.  Altanka, ławki, fontanna. Sprawdziliśmy wszystkie te miejsca, ale nigdzie go nie było ! Co teraz ? Co teraz ? CO TERAZ ?
- Gdzie teraz ? - odezwałam się szeptem. Bardzo cicho. Głośniej biło nawet moje własne serce.
- Nie wiem - odpowiedział Harry również cicho. Był taki nieswój kiedy się nie usmiechał... A miał przecież taki piękny uśmiech. I oczy. I usta. I włosy. I wogóle był piękny. Wspaniały. Jedyny. Spojrzałam na niego z ukosa. Wyglądał tak smutno. Martwił się, bo jego przyjaciel zaginął. A ja ? Co ja mam w takiej sytuacji zrobić ? Podeszłam bliżej i przytuliłam go. Tak mocno ja potrafiłam. W nozdrza wdarł mi się jego przyjemny zapach, a w ramionach miałam całego, niezastąpionego i cudownego Harrego Styles'a. To było takie przyjemne, takie... inne. Jak dotąd w objęciach nie miałam wielu chłopaków, ale na pewno żaden z nich nie był mi bliski tak jak Niall. Można więc pomysleć, że się nie liczy, był moim przyjacielem. A kim jest dla mnie Harry ? KIM ? Kumplem ? Nie, on był kimś więcej... i tak przyjemnie się go przytulało.  OTRZĄŚNIJ SIĘ !!! NIE MOŻESZ z nim romansować, kiedy jego najlepszy kumpel zaginął. Jak na komendę oderwałam się od Harrego. Może nawet za szybko, dlatego Loczek spojrzał na mnie z zaskoczeniem na twarzy.
- Musimy znaleść Louiego. - usprawiedliwiłam się, choć nadal patrzał na mnie zdziwionym wzrokiem. Odeszliśmy od siebie i wróciliśmy do poszukiwań. Tak przynajmniej mi się wydało, bo na prawde to krążyliśmy po parku. Żadne inne miejsca nie przychodziły nam do głowy. Patrzę na zegarek 1:47. Rany, długo już go szukamy, w dodatku Zayn nie zadzwonił, że Louis jest już bezpieczny w domu, czy gdziekolwiek teraz jest. Ważne, żeby był bezpieczny.
- Harry - zaczęłam delikatnie.
- Chodźmy już, jest ciemno. Poczekamy na niego w domu - przerwał mi Loczek. Zapewne myślał o tym samym co ja. Dojście do domu zajęło nam krócej niż zwykle, także po chwili byliśmy w domu. Drzwi otworzył nam Niall, ale na nasz widok miał nieciekawą minę. Pewnie spodziewał się Louisa...
- Nie wrócił jeszcze. - ubiegł nie z pytaniem Zayn. Nie wiedziałam co robić teraz. Z jednej strony miałam ogromną ochotę położyć się do łóżka, ale z drugiej bałam się o Louisa. To drugie wzięło nade mną górę i spać nie poszłam. Nie poszliśmy.
Godz. 2:09 Siedzimy, czekamy,myslimy. Louiego nie ma.
Godz. 2:16 Siedzimy, czekamy, już nie myslimy. Louisego nie ma.
Godz. 2:34 Czekamy, szwędamy się po całym domu, byle tylko nie zasnąć. Louiego nie ma.
Wtem, krótki, prawie niesłyszalny hałas otwieranych drzwi. Nasze głowy zwróciły się w ich kierunku. Ktoś wchodził do mieszkania, powoli, jedna noga wystawiona poza próg. Druga, reszta ciała. Twarz chłopaka o brązowych, rozczochranych włosach pojawiła się w domu. Wszyscy rzucilismy się do niego wrzeszcząc, krzycząc, nakurwiając salta po drodze. LOUIS WRÓCIŁ.
- Ejjjj, zabijecie mnie ! - wrzasął po chwili. Kiedy już z niego zeszliśmy, podniósł się z podłogi, na którą przypadkowo spadł i otrzepując się z kurzu dodał - Nic, mi nie jest. Schowałem się w ogrodzie, kiedy Niall zaczął udawać ducha. Nie wiedziałem, czy jesteście w domu, dlatego czekałem, az w końcu zapaliliście światło. Ja tam zamarzałem !  - odpowiedział na wszystkie na nasze pytania bez uprzedniego zadawania ich.
- Najważniejsze, że jesteś. Umieraliśmy ze strachu. - powiedział Harry i bardzo mocno przytulił chłopaka.
- No..-potwierdził niezbyt przekonująco Zayn potakując głową.
- Chodźmy spać - odezwał się Niall. Pozostali łącznie ze mną przystali na propozycję. Razem, wspólnie rozłożyliśmy się w salonie, by spać w jednym pokoju. Nikt, nie chciał tego wieczoru zostawiać Louisa samego. Dla większego poczucia bezpieczeństwa zasnęliśmy wszyscy razem.

Nie spałam dobrze. Ciągle stukanie budziło mnie co parę minut. Patrzę na telefon, godz. 03:03. Ja pierdolę... Kolejny hałas. Za bardzo zadziałały na mnie te horrory, budzę Nialla.
- Słyszysz ? - pytam.
- Hmmm..co..? - odpowiada zaspany przecierając oczy. Następny hałas. Tym razem go rozpoznałam, to był dźwięk otwieranych drzwi. Niall widocznie też go rozpoznał, bo spojrzał na mnie przestraszony. Powoli wstaliśmy i podeszliśmy do przedpokoju. Drzwi otwarły się, ale w ciemności nie było nic widać. Były to na pewno dwie postacie.
- Mrrr..kociaku... Chodźmy do sypialni. Będziemy sami, nikt nam nie będzie przeszkadzał - powiedział mężczyzna o głębokim głosie.
Ktoś zaświecił światło. Moim oczom ukazała się postać ojca Nialla (już) bez koszulki, z gołą klatą. Obok niego stała kobieta o blond, prostych włosach w samym biustonoszu i któtkiej spódniczce.
- Co wy tu robicie ? – wrzasnęła mama Nialla
- Śpimy. Dobranoc. - powiedziałam szybko i odeszłam w stronę salonu.
Niall pozostał jeszcze chwilę z rodzicami, a później oni pospiesznie wskoczyli na górę. Jeszcze nigdy nie widziałam ich tak zmieszanych.
Położyłam głowę na poduszkę i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

Gwałtownie się przebudziłam słysząc podejrzane dźwięki. Spojrzałam w miejsce skąd te dźwięki dochodziły. Okno, które uchyliliśmy, bo było nam gorąco, nadal było otwarte. Znów to przeraźliwe szumienie, jakby ktoś chodziło przed domem. Bezszelestnie wstałam i na paluszkach przeszłam do kuchni. Zabrałam pierwszą z brzegu patelnie i próbując oddychać jak najciszej podeszłam do okna. Serce łomotało mi jak szalone, w głowie miałam najmroczniejsze scenariusze. Ciemna postać próbowała dostać się do środka. Przełożyła przez futrynę najpierw jedną nogę, później drugą, a kiedy stanęła na równym gruncie zamachnęłam się i przyłożyłam z całej siły. Tajemnicza postać zasyczała i opadła na podłogę.
- Moja głowa... – wydała z siebie kilka dźwięków.
Czekaj, czekaj! Znam ten głos.
- Liam? – zapytałam powoli.
- A kto inny?! – zapytał ironicznie nadal trzymając się za głowę.
Pociągnęłam go za rękę do kuchni i oświeciłam światło. Zasyczałam widząc krew sączącą się z jego czoła. Szybko odnalazłam w szafce apteczkę i oczyściłam ranę.
- Co ci przyszło do głowy, żeby mnie bić patelnią? – zapytał z uśmiechem na ustach.
Jakby nie patrząc cała historia była zabawna. Ale dopiero, kiedy się zakończyła.
- Nie miałam pojęcia, że to ty. Myślałam, że to złodziej! – usprawiedliwiłam się.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem, ale po chwili się opanowaliśmy się widząc Zayna przewracającego się na drugi bok. Czułam się taka szczęśliwa, kiedy miałam go przy sobie. Naprawdę bylibyśmy świetną parą, ale on mnie nie chcę i chyba muszę się z tym pogodzić. Nalałam na wacik wodę utlenioną i zamyślona przyłożyłam do rany Liama.
- Ssss... – zasyczał z bólu, co od razu wyrwało mnie z zamyślenia.
- Ups... Sorki – powiedziałam i przejechałam opuszkami palców po jego ciepłym czole – Po co ty w ogóle właziłeś przez to okno? – zapytałam zbita z tropu.
- Byłem z Olivią i nie miałem jak dostać się do domu Nialla – wytłumaczył, szczerząc się na samą myśl o swojej dziewczynie.
Ja natomiast na słowo „Olivia” doznałam obrzydzenia i nienawiści zarazem. Zakończyłam opatrywanie rany przyklejeniem plastra. Schowałam apteczkę z powrotem do szafy i ruszyłam w stronę śpiących chłopaków.
- Zaczekaj! – szepnął Liam.
Zatrzymałam się i odwróciłam na pięcie. Podbiegł do mnie i przytulił, mówiąc przy tym ciche „dzięki”.
Kiedy oboje podeszliśmy do śpiących chłopaków zobaczyliśmy Zayna przytulonego do Nialla. Zostawili nam miejsce między Harrym a Zaynem, więc byliśmy skazani na spanie obok siebie. Położyłam się pierwsza, od razu po mnie zrobił do Liam. Czułam się nieswojo, nie wiedziałam jak mam się zachowywać. Spojrzałam na prawo i zobaczyłam smacznie śpiącego Loczka. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, zaspany lekko uchylił powieki, odwzajemnił uścisk i znów zasnął. Nie mam pojecia co robił w tym czasie Liam, nie chciałam nawet wiedzieć. Klatka Harrego lekko unosiła się ku górze, a jego serce biło równomiernie. Zaczęłam liczyć uderzenie, aż wreszcie zasnęłam.

5 komentarzy:

  1. Boskie boskie boskie boskie ! <3 normalnie tak to kocham !

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział.
    Czekam na następny z niecierpliwością.
    I zapraszam na mój blog.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny świetny rozdział! :)
    No i Louis się nareszcie znalazł <3 Ale akcja z 'włamywaniem się' Liama i obroną patelnią mistrzowska hahah :D Na miejscu Me też bym pomyślała, że to jakiś złodziej xd
    Czekam na kolejny, a w międzyczasie zapraszam do siebie: save-your-heart-tonight.blogspot.com :)
    Pozdrawiam! <3
    @Miyu_xd

    OdpowiedzUsuń
  4. UWIELBIAM TEN TWOJ BLOOG ! Najchetniej napisalabym pod kazdym rozdzialem ze jest swietny ale nie mam czasu;D KOCHAM TWOJE OPOWIADANIA. CZEKAM NA NASTEPNE <3

    OdpowiedzUsuń