środa, 11 stycznia 2012

6.Światła, kamera, zdrada !

'Światła, kamera, zdrada !'

Od miłości do nienawiści dzieli tylko zdrada.
 

- O... niedobrze. Niall, chodź tu – Me zawołała ze swojego pokoju za Niallem. Pewnie właśnie w tej chwili objadał całą lodówkę. Przynajmniej coś tam jeszcze zostanie... Chociaż jak na niego, to pewnie zostawił, to co spleśniałe, zardzewiałe i zepsute. Aaa i to na czym pisze : zdrowe/zdrowa/zdrowy. Czyli wszystko co jadalne wyjadł.
- Hooo..? - wrzasnął do z kuchni mlaskając ustami tak, że można go było pomylić ze stacją w radiu 'Dubstep'. Ja jebię, już nic nie mam w lodówce.. Dziękuję Niall – pomyślała brunetka.
- Przyłaź tu, kiedy do Ciebie mówię - krzyknąła. Należało mu się, zeżarł wszystko. Fooooch !
- Szy ty jeszteć poffasna..? Ja mem ! - mlaskał nadal, Boże daj mi cierpliwośc żebym go nie zastrzeliła. Siłę do zaakceptowania tego, ze zawsze będzie mi wszystko zjadał. I mądrość, abym zdołała ukryć jego ciało jeśli braknie mi cierpliwości. Przegiął dzisiaj na maxa – te myśli nadal roiły się w głowie dziewczyny.
- A ja mam problem - wrzasnęła - Mówiąc ja mam na myśli my. A mówiąc my mam na myśli One Direction - Niall uśmiechnął się, kiedy powiedziała One Direction. Podejrzane...
- Mówiąc 'mamy problem' masz na mysli, to że chrupki się skończyły, prawda ? Racja, skoczysz do sklepu zanim chłopacy przyjadą, co? - przestał mlaskać, nie przestał jej denerwować. Cierpliwości Boże, błagam ! – krzyczała.
- Zamknij się, siadaj i płacz - wydała krótkie w pełni zrozumiałe polecenie dla Nialla. Spojrzał dziwnie, ale zrobił to, o co go 'poprosiła'. No, może nie płakał, zrobił zdziwoną minę i tyle.. Nigdy nie zrozumiem facetów! – zamyśliła się na chwile, ale wyrwał ją z tego stanu przyjaciel.
- No.. i co ? Profil Harrego na Twiterze... - zamyślił się - Buhahhaa. Co on ma za zdjęcie..? Lubie to ! - Boże, gdzie ja byłam jak cierpliwość rozdawali...Zaraz go zamorduję... – postukała się otwartą dłonią w czoło.
- Grrrrrrrr... - chyba dostąpie zbawienia za życia, jeśli z nim wytrzymam do końca dnia.
- Emm.. Mia, coś ci sie pomyliło, nie zauważyłaś ? - nutka nadziei, może jednak rozumie co się stało...- Ten film sie nazywał 'Rrrr', a nie 'Grrr'...- pfff.. ogień nadziei zgasnął, podeptał go olbrzym niewyobrażalnej głupoty tego świata.
- Nieee.. – starała się być spokojna i delikatnie, przeliterować mu dokładnie co się dzieje - Niall ile widzisz palców ? - pozakazałam mu określoną liczbę palców.
- Hmmm.. jakby to wszystko zsumować, to będzie...- liczył głośno na swoich palcach, na swoich ! Chociaż pokazywała mu swoje ! Co jest z nim nie tak ? Jak bardzo ja musze być dziwna, ze spędzam z nim całe dnie ? Do tego trzeba by było nową skalę !
- 16..? - odpowiedział po chwili.
- ZA CO ? – krzyknęła i zwróciła głowę w górę - Za jakie grzechy, nooo ? - Niall spojrzał na nią jak przygłup, wyglądał przekomicznie. Zaśmiała się, a on tylko patrzał - To jest straszne... Gorzej niż straszne...
- Straszniejszowe...? - zgadywał Niall - Straszniejszowate....- powiedział widząc jejminę.
- Nie, Nialler, to było 17 palców. 17, skarbie. Równe, okrąglutkie 17 - każde słowo powiedziała jakby się krztusiła. Brrr !
- I co z tego... ? - Nie czaił. Zostanę świętą, po śmierci. O ile nie zgniję w więzieniu za zabójstwo.
- 17. Tyle lat ma Harry. - starała się jak najprościej. Spojrzał na brunetkę wzrokiem, którego używa na chemii. ' Ale-e o so chodzzi..?' - Od dzisiaj - dodała. Może się domysli.
Przez 13 sekund siłowali się wzrokiem. Przy 14 sekundzie podskoczył jak poparzony. Zrozumiał. Harry miał urodziny. Dzisiaj. Właśnie dzisiaj.
- Cooo ? Co my zrobimy ? Ale.. Jak ? Jak to mozliwe ? - to Niall.
- No, urodził się. I teraz ma urodziny, stąd nazwa : urodziny - to Mia.
- Ale co my...? Co ? - znów Niall.
- My mamy urodziny kiedy indziej - znów ona.
- Harry... – on.
- Harry ma dzisiaj – Mia. Na prawdę podobała jej się ta konwersacja. Trochę jak w przedszkolu.
- To moja zabawka.
- Mój Hugo
- A ja mam nooos...
- Samolot.
- Ja też chce.
- Przestań robić sobie jaja, Me... - Niall chciał ją pouczyć. Po tym jak on zachowywał się jak kretyn. Świat jest dziwny. Ludzie są dziwni. Ludzie w moim otoczoniu wykraczają poza normą dziwnowatości. Pomocy !
- Plan jest taki : napisze smsa do chłopaków, zwołujemy paru kumpli, kilka moich koleżanek, kupujemy żarcie, dekoracje, planujemy muzykę i robimy party – przejęła inicjatywę, a co.. kobieta musi być niezależna. I musi podejmować poważne, męskie decyzje, jeśli nikt tego nie może zrobić. A w tej sytuacji tylko ona miała głowę na miejscu.
- Ok-k. Zajmij się gośćmi, a ja ide po żarcie – wiedziała, że tak będzie. ON po jedzenie.
- I dekoracje ! - krzyknęła za nim kiedy wychodził, miała nadzieję, ze dosłyszał. Chociaż pewnie dekoracje też będą jadalne... Cały Niall.
Około 15 miała wszystko gotowe. Brzmi jak kłamstwo, ale nie jest ! Było gotowe. ! Posprzątane, przygotowane, nawet Niall kupił dekoracje ! Prawdziwe, nie te do zjadania ! Został tylko jeden drobny szczegół. Ok, skłamałam. Dwa, ale o tym drugim dowiedzieli się za późno. Opis sytuacji :
Czekają z wszystkimi gośćmi, na chłopaków, bo tylko ich brakowało. Harry nic nie wiedział, przynajmniej Me miała taką nadzieję. Byle chłopacy się nie wygadali. I... napięcie rośnie...
- PREZENT ! - wrzasnął Niall. Oczy Mii były wielkie jak spodki. Jak można zapomnieć o prezencie ? Cholera !
- Co teraz ? Nie zdąrzymy do sklepu.Oni są w drodze - podsumowała sytuację - Nawet się nie waż - warnęła do Niall, który próbował zrobić bukiet z marchewek. "Jak go zamordujesz, trafisz do więzenia" - powtarzała sobie w pamięci. Tylko to utrzymywało jej rozum w spokoju. I znowu... nadzieja - Wiem ! Miałam Ci dać na Gwiazdkę, ale... - i poszłaa do pokoju. Gdy weszła za nią wlókł się zdziwiony Niall. Wyciągnęła paczkę z dna szafy.
- Co to ? - zapytał zaciekawiony. Już łapskami próbował otwierać.
- Zostaw ! Dla Harrego - skarciła go.
Gdy wrócili do salonu poprzedzili członków One Direction o 10 sekund. Ma się wyczucie czasu, jak... nie ważne.Harry wszedł pierwszy. Wszyscy chórem krzyknęli: Wszystkiego Najlepszego! Styles z wrażenia aż podskoczył. Każdy podchodził do niego i składał życzenia, chociaż tak naprawde nikt go nie znał, oprócz Mii i Niallera. Dziewczyna próbowała przedrzeć się przez tłum, który znacznie jej to uniemożliwiał. W końcu jednak udało jej się to i stanęła przed Loczkiem. Na jego widok zaniemówiła. Zanim tu dotarła układała w głowie to, co mu powie, ale teraz wszystko jej wyparowało.
- Wszystkiego najlepszego! – krzyknęła i z rozpromienioną przytuliła się do niego.
Biło od niego takie ciepło, że nie chciało się od odchodzić. Przytrzymała go chwile przy sobie i wreszcie puściła. Chciała go pocałować w policzek, ale w tym samym moemcie podszedł do niej Jese i objął ją w pasie. W tym momencie wszystko prysło. Chłopak pociągnął ją na parkiet i wtedy wciągnęła się w wir i zaczęła tańczyć.
Wykończona opadła na kanapę wzrokiem szukając swojego chłopaka. Nie mogła go znaleźć, więc na dosłownie sekundę przymknęła oczy. Czuła, że zasypia, ale nagle usłyszała czyijś głos.
- Napijesz się? – zapytał Loczek i podał jej kubek z czerwonym płynem. Usiadł obok niej i podziękował za zorganizowanie imprezy, a potem delikatnie pocałował ją w policzek. Chciała więcej, ale wiedziała, że nie może. Chwyciła chłopaka za rękę i pociągnęła na parkiet. Akurat zaczęła się wolna piosenka, więc Harry objął ją w pasie, a ona zawiązała swoje ręce na jego szyji. Tańczyli, wirowali.  
 Impreza była świetna. Zajebista muzyka, towarzystwo : świetni kolesie, świetne panny. Może nawet zbyt świetne.
Przyjęcie podobało się Harremu, prezent też. Czego chcieć więcej ? Ach, tak wiem. Wierności, wsparcia, miłości, przyjaciół.
Impreza trwa w najlepsze, godzina 01? Możliwe. Zmęczona, wyczerpana wręcz Mia wlecze się do pokoju. Żeby trochę odpocząć, wyciszyć. Miała ochotę wyjść, ale nie mogła. Nie na urodzinach. Nie w tej chwili. Zachciała pobyc trochę z Jase'm. Już samo to uczucie zwiastowało nieszczęście. Bo oni niby byli razem, ale nie... Weszła do swojego pokoju. SWOJEGO POKOJU. Własnego ! Jedyne czego chciała, to wtulić się w czyjeś ramiona. Jase miał szerokie bary, ale nie objąłby dwóch dziewczyn naraz i nie wędrowałby tymi wstrętnymi łapskami po obydwóch tyłkach. Po przekroczeniu progu stanęła jak wryta. Tylko tyle była w stanie zrobić. JEJ Jase i JEJ Kumpela Victoria. Razem. Na łóżku. JEJ łóżku. Potem były krzyki, wrzaski, Jase oberwał w mordę. Nie wiem czy to ona go uderzyła, czy może to co siedziało w niej. Wybiegła. Sama. A przynajmniej tak jej się wydawało.
- Me... ! Czekaj - wrzeszczał za nią Liam.
- Zostaw... mnie... - powiedziała przez łzy.
- Nie, nie w takiej chwili. Nie płacz. Nie przez tego dupka - objął ją. Tak bardzo potrzebowała czyjejś obecności, wsparcia - Będę przy tobie. Obiecuję - miała taką wielką ochotę go pocałować. Ale... co on by sobie pomyślał..? Bo co ją z nim łączy ? To, że myśli o nim odkąd go poznała, to, że jest taki kochany, że jest z nią nie znaczy że..., nie znaczy, że.. Kogo ona oszukuje.. Tylko i wyłącznie siebie. Znaczy. Taka jest prawda. Pokochała Liam'a.. Całego jaki jest. Z tym głupim lękiem do łyżek, z przesadną manią o tym co ludzie o nim myślą. Już nie płakała z powodu Jase'a. Tylko z takiego, że nie wiedziała co robić. Utknęła w martwym punkcie. Dosłownie. Całą noc spędziła w ramionach Liam'a.

5 komentarzy: